Radio Hefajstosa

sobota, 29 sierpnia 2015

XV

*Blue*
     Stał tam. Z czarnymi, trochę za długimi włosami opadającymi jego zmęczoną twarz. Z pięknymi ciemnymi, wielkimi oczami, w których czaiło się zmęczenie. Kilkudniowy zarost dodawał mu lat, nie pomyślałabym, że di Angelo może mieć ich tylko szesnaście. Gdyby nie jego oczy, nie wiedziała bym, ze to on. Zmienił się. WydoroślałSkąd to wiem? To, że straciłam zdolność widzenia kolorów nie znaczy, że nie nauczyłam się Pana di Angelo na pamięć. 
      Spojrzałam mu prosto w oczy, ale nie zobaczyłam tam nic, nic oprócz nienawiści i rozczarowania. Po chwili odwrócił wzrok w drugą stronę. Poczułam się jak bezwartościowy śmieć. Byłam winna, tego że czół się rozczarowany.
      -Blue? Czy to naprawdę ty?- pytał Percy, ale jedynie co to było mnie stać na ledwo widoczne skinięcie głową. Nie wiem czy mój brat jest takim debilem, czy tylko udawał takiego przed resztą, żeby nie byli źli też na niego, że o wszystkim wiedział.
      -Jak to możliwe? - zapytał Leon. - Przecież ty umarłaś. Widziałem to na własne oczy.
      -To długa historia Leo, na razie mamy mało czasu. Widziałam się wczoraj z Apollem i powiedział mi, że Zeus zamyka wszystkie przejścia do podziemia, żeby nikt stamtąd nie wyszedł, ani nie wszedł. Na wydostanie się z Duat mamy niecałe dwadzieścia cztery godziny, inaczej zostaniemy tu na wieki.
     -No dobrze wasz bóg zamyka przejścia do waszego podziemia, ale my mamy swoje. - warknął nieznany mi chłopak w dziwnych fatałaszkach, która przypominała mi piżamę.
   -Blue to jest Adam Kane - przedstawił mi go Percy.
    - Wracajmy do tematu, bo nie interesuje mnie teraz, co wasz zarozumiały kolega ma do powiedzenia - odetchnęłam i kontynuowałam - Duat to jedna z części naszego podziemia. Wszystko jest połączone. Duat i Tartar to jedno i to samo, tylko inaczej się nazywają w różnych mitologiach. Nasze Greckie i Egipskie są do siebie bardzo zbliżone. Zeus zamykając greckie podziemie zamyka też egipskie. Teraz rozumiesz Panie-Wiem-Wszystko-Lepiej?
    - Dobra. Powiedzmy że masz racje Clare. Mamy jednak pewien drobny problem. Nie mamy nawet cienia pojęcia, gdzie znajduje się ta cała księga Izydy. - warkną na mnie Nico. Poczułam się okropnie.
     I tu zaczynał się nasz problem. Ja też nie wiedziałam, gdzie ta przeklęta książka jest. Jednak teraz się tym zbytnio nie przejmowałam. Słowa Nica mnie zabolały. Może nie same w sobie, ale ton z jakim je wypowiedział. Wiem, że nie byłam z nim zbyt blisko, ale czułam, że mamy ze sobą więcej wspólnego niż mi się wydaję.
      -Di Angelo ma racje, poza tym jak mamy ufać komuś kto nie żyje. Przeciecz to może być kolejny podstęp bogów. To może być podstęp Tartara. - szepnął Adam.
     Tego się najbardziej obawiałam. Że Chaos już zdążył przeciągnąć moich przyjaciół na swoja stronę. To wszystko wina Tartara. Mówiłam mu, żeby zareagować wcześniej, ale on mnie nie słuchał. Teraz wszystko się skomplikowało i nie mam najmniejszego pojęcia jak to naprawić. To ten pacan, który mnie uprowadził powinien teraz wszystko posklejać do kupy.
     -Może ruszymy nasze szanowne tyłki, ponieważ nie zostało nam dużo czasu - powiedział Adam wyrywając mnie z transu.
    -On ma racje, nie możemy tu tak stać. W każdej chwili może nas coś zaatakować i zabić - dodał Percy.
    - Nie o to chodzi Percy, w Duat czas płynie trochę inaczej niż w normalnym świecie. Tu jesteśmy nawet bezpieczniejsi, niż na zewnątrz. Chodzi o to… - powiedział Adam, ale brutalnie mu przerwano.
    -... że czas płynie tu dwa razy szybciej- dokończył za niego Nico.
    - Mam pomysł - powiedziałam. - Nie wiemy gdzie dokładnie szukać, prawda? Musimy więc poprosić kogoś o pomoc.
    - Jak jesteś taka mądra to powiedź kogo - fuknął di Angelo. Dupek.
    - Nic nie wiesz. Jesteś słaba, nie potrafisz nawet pomóc swoim przyjaciołom. Jesteś nikim Sabino. Nie chcesz być moją córką, ale od dziedzictwa i przeznaczenia nie uciekniesz. Uwolnij swoją siłę i zniszcz stare prawo.
     Głos w mojej głowie kuł mnie tysiącami szpilek. Upadłam na kolana zatykając uszy dłońmi. Nikt nie wiedział co się dzieje, ale tylko Percy podbiegł do mnie sprawdzając co mi jest. Byłam mu wdzięczna, ale to zawsze Nico ratował mnie z opresji. Czułam się jak śmieć okłamując ich i nie dając im żadnego znaku życia. Uwierzyli, że umarłam, co było jednym wielkim kłamstwem.
      Odepchnęłam od siebie Jacksona i wstałam, lekko się chwiejąc. Może moja matka ma rację by uwolnić swoją moc i pokazać, że nie jestem tak strasznie słaba jak się wszystkim wydawało. Pokazać Tartarowi i Nico, że jestem potężniejsza od każdego śmiertelnika, półboga, a nawet samych bogów.
     -Sabino nie daj się opętać twojej matce. Jesteś silna bez jej popapranych mocy.

     Kolejny głos, tym razem bardzo znajomy. 
     Tartar.
     Przecież miał się nie wtrącać w moje sprawy.Wypowiedziałam jego prawdziwe imię i kazałam mu przestać mi pomagać.
    -Oj kochanie mam dużo różnych tak samo jak postaci. Każda postać ma inne imię, teraz jestem krukiem i mogę robić co chcę, bo ptaki są wolne. 
     Muszę jednak przyznać, że jego głos był przyjemny. Koił moje myśli i przytępiał ból spowodowany nagłą wizytą Hekate w mojej głowie. Był przy mnie, w przeciwieństwie do Nica. Tartar mnie kocha, ale czy ja mogę mu zaufać.
     - Blue - ktoś klepał mnie po twarzy - Blue.
     -Jestem. Co się stało? - zapytałam.
     -Odpłynęłaś i nagle twoje oczy... Ło, one są nadal czarne! - krzyknął Leo z przerażenia.
     -To cena jaką musiałam zapłacić, za swój powrót do żywych. Nie widzę kolorów. - powiedziałam i spojrzałam na Nica, który od razu odwrócił wzrok. Zdążyłam jednak zobaczyć coś w jego oczach. Pogardę.

*Nico*
      Miałem ochotę ją zabić. Chciałem, by krzyczała z nienawiści do mnie. Tak jak w moim śnie. Gdy się tylko tu pojawiła moje poukładane już sprawy i myśli legły w gruzach. Nienawidzę cię Clare i chcę, żebyś umarła. Może gdyby jej tu teraz nie było zachowywał bym się teraz inaczej, ale coś we mnie pękło.
      Czy to nie dziwne, że te same słowa wypowiedziałem do jej brata? W rodzinie Posejdona zdrada jest chyba rodzinna.
      -Dobrze mój Książę. Dużo złości, tyle nienawiści. Jeszcze trochę i będziesz gotowy by spalić cały świat. Zasiądziesz na tronie i wszyscy ci, którzy cię kiedyś zranili będą cierpieć. Wystarczy tylko jedno twoje słowo mój kochany.
      Zaczynałem lubić ten kobiecy głos w mojej głowie. Miałem wrażenie, że tylko ona o mnie tak naprawdę dba.
      Odgoniłem jednak te myśli, gdy zobaczyłem, że Blue upada na kolana i zatyka uszy tak jakby usłyszała najbardziej przeraźliwy krzyk w życiu. Prze chwilę przez myśl mi przeszło by jej pomóc, ale chwilę potem rozkoszowałem się jej bólem. Percy do niej podbiegł i mówił coś do niej, ale ona nie reagowała. Dopiero po chwili zsunął jej się kaptur od płaszcza z głowy. Ukazały mi się całkowicie czarne oczy.Nie było białek. Blue wyglądała jak demon. Brzydziłem się jej.
       "Jesteś dupkiem di Angelo" - odezwała się we mnie moja lepsza strona, którą próbowałem zagłuszyć. Przez chwile może i jej współczułem, ale teraz gdy okazała się być demonem miałem pełną ochotę ją zabić.
       Pewnego dnia to zrobię.
       Tak.
       "Nie zrobisz tego di Angelo" - znowu moje sumienie dało o sobie znać. 
       "Dam ci pewną wskazówkę dupku. Za szybko się zakochujesz."
       Gdy ja toczyłem w swojej głowie wewnętrzną walkę Blue tłumaczyła reszcie swoją zajmującą historię. Odwróciłem się by na nią popatrzeć, ale gdy napotkałem jej oczy zobaczyłem w nich pustkę. Nie miała duszy i była potworem, a potwory trzeba zabijać. 
        Puściłem w jej stronę szyderczy uśmiech i odwróciłem się do niej plecami. Czułem jej ból. Rozkoszowałem się nim.
        "Co się z tobą dzieje"
        Uwolniłem swoją prawdziwą maturę.
        -Nico jak uważasz, może powinniśmy się wybrać do Egipskiego boga Ozyrysa , by zapytać go o zdanie. - zapytał się mnie Percy.
        -Myślę, że to dobry pomysł - powiedziałem. Trzeba stwarzać pozory normalności.
        -Prowadź Adamie, bo myślę, że znasz drogę? - zapytał Leo.
        -My magowie używamy tylko Duat do szybkiego podróżowania, a nie zwiedzania greccy półbogowie. - oburzył się Adam. Nie lubię gościa.
        -To co mamy robić? - zapytałem od niechcenia.
        -Może potrzebujecie wsparcia wy moi kochani śmiertelnicy? - zapytał nas mały karzeł przechodzący obok nas.
         -Em? Kim jesteś krasnoludku? - zapytał Leon podchodząc bliżej przybysza i zniżając głowę tak, że prawie jeździł nosem po ziemi.
         -Nie wiesz kim jestem? Na bogów czego tej dzisiejszej młodzieży uczą w tych szkołach - oburzył się krasnal - Jam jest Bes bóg karłów i jak nie którzy sądzą jestem bogiem dobrej zabawy. Zapraszam na taneczne wtorki u Besa.
          -Lubie go. - Leon wskazał kciukiem na karła.
          -A więc mój drogi zabawny przyjacielu, co tutaj robisz? - zapytał Adam.
          -Byłem właśnie w odwiedzinach u Anubisa. Chłopak przez ostatni tydzień miał tyle pracy, że niedługo zaharował by się na śmierć - zaśmiał się Bes jak by to był najlepszy żart świata.
          -Jeżeli Anubis, to i Ozyrys - myślała na głos Blue. - Panie Besie mógł by nas pan tam zaprowadzić. Jesteśmy tu z misją i potrzebujemy pilnej pomocy Ozyrysa.
          -Dobrze, mogę wam pomóc, jeżeli przekonacie Anubisa, by przyszedł choć raz na mój taneczny wtorek.
          -Więc chodźmy karzełku - zaśmiał się Valdez.
          -Wy też jesteście magami, jak młody Pan Kane? - zapytał Bes.
          -Nie, my jesteśmy greckimi półbogami, z misją do wykonania - powiedział Percy.
          -Znałem kiedyś pewnego półboga. Jak on miał Acharles, Achimles... - zastanawiał się karzeł 
          -Achilles - poprawiła go Blue. 
          Jak ona mnie irytuje.
          -Nie ciebie jedną chłopie - powiedział Adam przechodząc obok mnie. Czy ja to właśnie powiedziałem na głos? Rozejrzałem się do koła, ale nikt oprócz Adama nie usłyszał tego co powiedziałem.


*Percy*
           Nie wiedziałem co się dzieję. Nie martwiłem się o Blue, lecz o Nico. Od kąd weszliśmy do Duat wydaje się dziwny. Jego wyraz twarzy gdy patrzył na mnie, Blue, albo Besa był szyderczy i pogardliwy. Nie wiem co się z nim dzieję, ale zaczyna coraz bardziej mnie przerażać.
           -A więc Bes, jak daleko jeszcze do pałacu Ozyrysa? - zapytałem karła.
           -Już nie daleko. Uprzedzam was jednak, że Ozyrysa nie ma obecnie w domu - uśmiechnął się.
           -Jak to nie ma w domu?! Chyba nie po to szliśmy taki kawał, żeby teraz pocałować klamkę! - wybuchnął di Angelo.
            -Nie synu Hadesa, mój pan wiedział, że przyjdziecie - powiedział spokojnie Bes.- Jesteśmy.
           Stanęliśmy przed wielkim szmaragdowo-jadeitowym pałacem. Bes zapukał do wielkich wrót. Otworzył nam chłopak o czarnych włosach i ciemnych oczach. 
             -Witam jestem Anubis.
             -Wyglądasz jak ja - zdziwił się Nico.
             -To ty musisz być Nico di Angelo syn Hadesa. Dzięki tobie młodszy brat Kane wybrał moją ścieżkę, co zdarza się nie często. Dziękuję. - skinął głową Anubis. - Pozwólcie za mną, wyrocznia już na was czeka.
             Szliśmy w ciszy, podążając przez wielki hol za Anubisem, który przed chwilą zmienił się w małego psa, ze sterczącymi uszami.
             -Nico ty też tak potrafisz? - wyszczerzył się Valdez.
             -Nie przeginaj stary, bo zarobisz w zęby - mruknął di Angelo.
             -Oj Nico nie obrażaj się. Jestem mały, chudy i nie potrafię się bić, więc pozostaje mi tylko sarkazm - zaśmiał się syn Hefajstosa.
              -Grabisz sobie i to strasznie - mruknąłem do Valdeza, by dać mu do zrozumienia, że coś jest nie tak z Nico. Syn Hefajstosa chyba zrozumiał, bo natychmiast się uciszył.
             -Dotarliśmy na miejsce. Zostawiam was z wyrocznią. Jak byście czegoś potrzebowali to nie wołajcie - uśmiechnął się szyderczo Anubis - Powodzenia synu Hadesa.
             -Przyjemniaczek - mruknął Leon
             W sumie to nie wiedzieliśmy co robić. Staliśmy na środku wielkiej sali jak idioci i czekaliśmy na cud. Zacząłem się rozglądać do koła, aż napotkałem wzrok intensywnie zielonych oczu około dwudziestoletniej kobiety. Ubrana była w zwiewną tunikę, a jej czarne włosy opadały kaskadami na ramiona.


  -Pierwsza przepowiednia nie warzna już jest, -Kobieta przemówiła głębokim i mocnym głosem -
bo córa Posejdona zmieniła jej bieg. 
Teraz najważniejsze jest to, 
by do przeznaczenia przekonać się,
bo inaczej szczęścia nie zazna się.
Ale co tu dużo mówić,
nie o tobie dzisiaj mi jest dane prawić.
Wasza misja na włosku wisi, 
bo grupa wasza jest pełna nienawiści.
Jedno z was zdrajcą jest 
i waszej wyprawy przyniesie kres.
Gdy swych czynów pozna goszki smak,
odkryje swój błąd i nędzne życie zdrajcy będzie wieść,
bez miłości, zaufania i przyjaźni do końca swego żywota pozbawiony jaźni.
Wasz bóg  umrze, lecz do żywych powróci,
gdy wy będziecie po jego stracie się smucić.
Tylko uczucie prawdziwe może dwójkę z was ocalić, 
gdy inni przez miłość swą cierpieć będą,
gdy ich ciemność dni nadejdą.

Zaufać złemu bogu musicie, 
bo bez zaufania stracicie swe cenne życie.
Tego, którego nauczycielem zwą
na ścieszkę was wprowadzi złą.
Lecz nie lękajcie się herosi,
bo syn Hadesa was wyzwoli;
z objęć mroku i ciemności, 
gdy tylko pokona swą drugą twarz ciemności.
Jedynie on przejrzy na oczy,
gdy was wszystkich klęska zamroczy.
Hadesa syn próbie ciemniej swej strony zostanie poddany,
bo do jego duszy,
przez sny ciemność znalazła wrota,
lecz miłość może je zatrzasnąć z powrotem.

Moja rymowanka kończy się na tobie Percy.
Gdy czas właściwy nadejdzie, 
to twoja lojalność na próbę wystawiona będzie.
Podejmiesz decyzję ważną o życiu, lub śmierci,
lecz gdy źle wybierzesz cierpieć będziesz. 
Twa prawdziwa miłość czekać będzie na ciebie,
gdy już stracisz wszelką nadzieję.
Jesteś synem pana mórz,
lecz twój tata skrywa przed tobą tajemnice wielką,
która okaże się być straszną potęgą.
Nie oceniaj go pochopnie,
bo będziesz miał wyrzuty okropne.

Zapomniała bym jeszcze o jednej sprawie.
Mój pan powiada, że tak nie wypada,
by nasi goście nie wiedzieli, 
że męki straszne będą cierpieli.
Z martwych umarli powstają
i zaciągnąć z powrotem w czeluść Tartaru się nie dadzą.
Król Upiorów upadnie
i pozostanie na dnie
Bo świat w ciemność popadnie i nic już mu nie pomoże,
bo miłości zaznać nie może.
Jest jednak nadzieja,
kiedy Córa Mroku będzie umierać...

         -Bardzo ci dziękujemy Mirami. - przerwał dziewczynie jakiś głos - a teraz odejdź do swojej komnaty. Witam was moi mili. Nazywam się Ozyrys i jesteście moimi gośćmi. Proszę usiądźcie i wysłuchajcie co mam wam do powiedzenia.
           Obok nas pojawiły się z nikąd fotele obite białą skurą. Każdy z nas usiadł niepewnie, tylko Valdez rozwalił się na siedzeniu jak król, przewalając nogi przez oparcie. Pokręciłem z dezaprobatą głową.
          -Ozyrysie potrzebujemy twojej pomocy. - zaczęła Blue.
          -Wiem czego szukacie. Księga Izydy jest najbardziej strzeżoną księgą na całym świecie. Ona pokazuje nam co było, jest i bedzie. Wniej nie są zapisane przepowiednie, o nie... Księga zawiera dokładne opisy wszystkiego co ma się zdażyć i tego co było.
           -Ale przecież przyszłość nigdy nie jest pewna - obużyłem sie - My jesteśmy panami swojego losu i my decydujemy o naszym przeznaczeniu.
           -Mylisz się synu Neptuna...
          -Posejdona - poprwiłem go.
          -Posejdona - przytaknął - Przeznaczenie przyjdzie do nas prędzej czy puźniej Percy Jacksonie. Można przed nim uciekać, ale ono zawsze cię znajdzie.
          -A więc co musimy zrobić by zdobyć Księgę Izydy? - pytał zniecierpliwiony Nico.
          -Nic nie możecie zrobić - powiedział Ozyrys.
          -Jak to! Nie po to cofnęliśmy się w czasie by teraz wrócić z pustymi rękoma! - krzyknął Leo.
          -Spokojnie nie wrócicie z pustymi rękoma. Przeniosę was do Jerozolimy gdzie odnajdziecie Arkę Przymieża, ale jak ją otwożycie to już wy będziecie musieli pomyśleć. Teraz idźcie odpocząć. Anubis zaprowadzi was do komnat gościnnych. Przebieżcie się w płaszcze, bo myślę, że greckie zbroje nie będą mile widziane w chrześcijańskim mieście podbitym przez Rzymian.
          Jak Ozyrys powiedział tak zrobiliśmy. Dostaliśmy zielone płaszcze i spodnie przypominające trochę te występujące w westernach. Zostały nam może trzy godziny zanim Zeus zapieczętuje wejście do podziemi i nie będzie już drogi ucieczki.

          Nasza piątka stanęła znów w sali tronowej przed obliczem Ozyrysa. Obok nas stał też Bes i Anubis, któży się o coś kłucili. Każeł pokazał na nas po czym powiedział coś szeptem bogowi pogrzebów, na co ten skinął głową i niechętnie uścisnął dłoń Besa jak by dobijali targu.
          -Alpha beta et omega maximi momenti iura sunt in triskelionie - Odezwał się głos Anubisa w mojej głowie. Była to łacina, której nie zdążyłem się nauczyć w obozie Jupiter przez ostatnie pół roku. Popatrzyłem w czarne oczy chłopaka w których miałem nadzieje zobaczyć odpowiedzi na moje pytania, ale one nie wyrażały nic.
          -Dobrze. Teraz złapcie się za ręcę i pomyślcie o czymś miłym. Może trochę trząść. - powiedział Ozyrys. Widziałem jak Niko niechętnie podaje dłoń Blue, która nie wiedziała czy ja chwycić, czy odrzucić. 
          Ozyrys zaczął śpiewać coś po egipsku. Melodia zaczęła robić się coraz szybsza, a ja zamknąłem oczy, bo robiło mi się coraz bardziej niedobrze. 
          Błysk, trzask i ciemność. Spadaliśmy w dół ku przeznaczeniu.



------------------------------------------

Ja was bardzo, ale to bardzo przepraszam. Nie miałam weny, a co miałam chęć już coś napisać to zawsze ktoś mi przerywał.

Dobra co myślicie o tym rozdziale i o tej "przepowiedni"która została przerwana i o zachowaniu Nicka?

Nie wiem co mnie podkusiło, żeby go tak zmienić.

Przepraszam od razu za błędy bo połowa rozdziału pisana była na tablecie, a dróga w notatniku bo skończyła mi się licencja na worda itp. Dopiero błędy będe mogła sprawdzić za tydzień.

Obiecuję, że wracam już z rozdziałami na stałę. Na początku co tydzień a pod koniec września zobaczę jak to dalej będzie. Wiecie nowa szkoła, nowi ludzie i nowi nauczyciele. Zobaczę jak wiele nauki w technikum będę miała.

Okej teraz kończę i idę spać, ponieważ mój piesek (Niko) poszedł spać i mogę też się położyć. 


Muszę jeszcze wam podziękować za to, że jak nawet nic nie dodawałam to komentowaliście i dodawaliście moją opowieść do obserwowanych.


Jeszcze raz dziękuję i do przyszłego tygodnia.




CZTERY KOMENTARZE=ROZDZIAŁ W TERMINIE




6 komentarzy:

  1. SUUUPEEERR!!!!
    Nico jest taki straszny ;-; mam nadzieję, że szybko wróci do siebie :D
    Nie mogę się doczekać co będzie dalej, zapraszam też do mnie ;)
    http://teddypisze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super tylko muszę wrócić do poprzednich rozdziałów,bo tak dawno nie było tutaj rozdziału, że pomieszałam sobie historie z innymi.
    Nico taki szczery na widok Anubisa. Dla mnie Syn Hadesa mógłby skrzywdzić Leo.
    Rozdział super !

    Cała magia zaklęta w powieściach!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Mam nadzieję że Nico pokona tą swoją "złą stronę" a Blue... przeżyje xD? Czy coś :D. Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne ;) <3
    zapraszam do siebie: http://bibliotekaamarzen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział spoczko. Bardzo się cieszę, że w końcu wróciłaś.
    Ta przepowiednia jest świetna. Sama chciałabym taką umieć pisać. U mnie z rymami ciężko.
    A ja lubię takiego Nico. Nie wiem czemu. Wydaje się być spoko ;D
    Dużo, dużo weny i czasu, wyświetleń, komentarzy, czytelników.
    Mam nadzieję, że nie będzie tu już takich długich przerw. Mam sentyment do tego ff, ponieważ jest ono moim pierwszym.
    Standardowo zapraszam do siebie: magic-death-chb.blogspot.com
    Czekam na pamiętnik!
    Wierna Alex
    Xoxo ;*

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli przeczytasz a nie zostawisz po sobie komentarza na świecie zginie jeden pegaz a chyba nie chcesz żeby wyginęły?