Radio Hefajstosa

sobota, 4 lipca 2015

XIV

*Blue*
                Przez cały czas, odkąd opuściłam apartament Tartara czułam się okropnie. Miałam zawroty głowy i nie mogłam ustać na nogach, dopiero po godzinie byłam zdatna do czego kol wiek. Siedziałam na zimnym pustynnym piasku i patrzyłam w gwiazdy, nie widziałam kolorów, ale i tak podobał mi się widok tych wszystkich konstelacji. Pomyśleć, że gdybym tylko używała moc mojej matki mogła bym się wzbić tak wysoko do gwiazd i szybować wśród nich. Nie żałowałam jednak, że nie mogę jej używać, ponieważ gdybym tylko uwolniła tą moc zniszczyła bym siebie.
                Podniosłam się z zimnego, pustynnego piasku i zaczęłam iść w bliżej nie znanym mi kierunku. Zupełnie nie wiem gdzie są teraz moi przyjaciele, może głupio zrobiłam, że zakazałam Tartarowi na pomaganie mi. To głównie on dawał mi informacje czy Nico, Percy i Leo żyją. Teraz gdy zakazałam mu pomagać mi jestem bardziej bezradna. Jednak, nie mam zamiaru cofać swoich słów. Gdybym mogła tylko poprosić o pomoc któregoś z bogów. Niestety nie mogę się z nimi kontaktować z własnej woli.
                Postanowiłam, że pójdę w to miejsce gdzie umówiłam się z Percym. Do Nazaret miałam jakieś dwa lub trzy dni drogi piechotą.
                Nie dane mi jednak było przejść spokojnie nawet ośmiu metrów gdy poczułam, że jestem śledzona. Nie myliłam się, bo gdy tylko odwróciłam się za siebie zauważyłam trzy wielkie, psy o czerwonych ślepiach biegnących w moją stronę. Ktoś najwyraźniej chciał mojej śmierci, bo gdyby to chodziło tylko o pojmanie nikt nie wysłał by za mną trzech ogarów piekielnych. Zaczęłam uciekać jak najszybciej się dało, ale po dwóch tygodniach wylegiwania się w apartamentowcu Tartara i wyjadania mu jedzenia z lodówki moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Gdy wiedziałam, że dłużej już nie pobiegnę zdjęłam z palca pierścień, który zamienił się w łuk. Położyłam strzałę na cięciwie i czekałam, aż pierwsza bestia zbliży się na tyle blisko, żebym zadała jej śmiertelny cios. Gdy tylko ogar znalazł się trzy metry przede mną, puściłam strzałę wolno. Lotki otarły się o mój palec i pokierowały strzałę w odpowiednim kierunku. Nie patrząc nawet czy trafiłam bestię śmiertelnym strzałem napięłam już kolejną strzałę i wystrzeliłam w drugiego ogara. Niestety trzeci potwór zaszedł mnie od tyłu i jego długie pazury przejechały po moim biodrze. Wrzasnęłam z bólu. Czułam jak krew ścieka mi po nodze, aż do kostek i plami piasek. Nie dałam się jednak omamić bólowi i szybko zareagowałam. Mój łuk zmienił się w miecz. Cięłam nim bestie w gardło, niestety stwór był szybszy i odsunął się w ostatnim momencie. Kontem oka zauważyłam, że pozostałe dwie bestie zamieniają się w pył. Moje strzały były celne i zabiły potwory. Niestety trzeci okazał się silniejszym przeciwnikiem niż przypuszczałam. Ogar stanął na dwóch, tylnych łapach i zawył przeraźliwie, następnie wrócił do swojej poprzedniej pozycji. Chodził do koła mnie i czekał tylko aż stracę czujność i będę doskonałym celem. Jednak po chwili ogar rzucił się na mnie, zażyło się to tak szybko, że nie zdążyłam nawet unieść porządnie miecza, jednak ogar nie dotarł do mnie. Padł pod moimi stopami bez życia. Rozejrzałam się W koło i zobaczyłam jak w moją stronę galopuje biały koń z jakąś postacią na grzbiecie trzymającą w jednej dłoni łuk, a drugiej lejce.
                -Witaj Blue – powiedział mężczyzna gdy tylko podjechał bliżej.
                -No proszę, proszę kogo moje oczy widzą, mój ulubiony bóg – zaśmiałam się.
                -Wiem, że jestem boski, ale nie musisz mi tak schlebiać – uśmiechnął się mężczyzna i przejechał dłonią po swoich blond włosach. Laluś.
                -A więc drogi Apollo co cię tu sprowadza? – zapytałam i nie czekając na odpowiedź zaczęłam oglądać swoją ranię. Na szczęście była tylko powierzchowna
                -Źle się dzieję na Olimpie Blue. Zeus zamknął wszelkie granice po między światem umarłych a Olimpem. Nikt nie ma wstępu do podziemi, nawet dusze zmarłych. Setki duchów plątają się po Nowym Jorku w poszukiwaniu przejść i małych szczelin do Hadesu. – powiedział bóg słońca.
                -Czemu Zeus to zrobił?- zapytałam i oblałam ranę wodą.
                -Bo przypomniał sobie o straszymy bóstwie niż on, ja czy nawet Kronos. W czeluści Tartaru żyje bóg o tym samym imieniu co ta zapomniana przez wszystkich kraina. – Przerwałam opatrywanie rany i spojrzałam na niego zaskoczona.
                -Tartar… - szepnęłam – On… On wcale nie jest zły, to jego brat Chaos chce wszystko zniszczyć.
                -Blue, Chaos jest po naszej stronie. Sam zaproponował abyśmy wzięli królestwo Hadesa pod kwarantannę i zapieczętowali jego wejścia. Chaos przyszedł na Olimp dwa dni temu i zaproponował pomoc w powstrzymaniu Tartara i jego niecnych zamiarów. Blue to nie są żarty, powinniśmy być bardziej ostrożni. – powiedział. Chaos to sukinsyn, ale nie myślałam, że posunie się do tego by uderzyć w olimp.
                -Nie rozumiesz, że Chaos wami manipuluje! Sam tak z własnej woli przyszedł żeby wam pomóc? Nie rozumiesz, że to pułapka? Było już tak, Gaja porwała Tantosa i nikt nie umierał. On chce zrobić to samo! Potwory nie będą umierały i on będzie miał przewagę. Tych poczwar jest na świecie więcej niż herosów czy bogów razem wziętych. Czy ten stary głupiec nie może chociaż raz pomyśleć?! – gdy tylko wypowiedziałam te słowa niebo rozerwała błyskawica. Stary piernik zasiadający, na najwyższym stanowisku w radzie bogów się wkurzył.
                -Nie mów tak Blue. Nie bez przyczyny Zeus został mianowany najwyższym z bogów.- uciszał mnie Apollo.
                -Nie Apollo, on sam mianował się najwyższym. Było kiedykolwiek jakieś głosowanie, na to kto powinien zostać przywódcą bogów?
                -Nigdy nie było, ale…
                -Nie ma żadnego ale. Powinniście się zbuntować i zażądać głosowania.
                -Tylko, że każdy bóg głosował by na siebie. – powiedział Apollo, a ja się tylko przybliżyłam i spojrzałam mu prosto w oczy.
                -A może nadszedł czas najwyższy by przekazać władzę komuś młodszemu. – syknęłam i odeszłam.

*Leo*
                Nigdy nie lubiłem Rollercosterów, nie chodziłem do wesołych miasteczek i nie jeździłem na tej diabelskiej maszynie. Podróż cieniem? Drobnostka. Podróż przez duat? Koszmar! Nienawidzę tych koszmarnych dźwięków przy podróży cieniem, ale te dziwne dźwięki plus szybkie jeżdżenie w górę i w dół równa się zawroty głowy i wymioty. Tsaa, gdy tylko postawiłem moje nogi na ziemi puściłem pawia, ale nie to było najgorsze.
                Najgorsze było to, że gdy za mną wylądował Percy, ale już Nico nie był tak wspaniałomyślny i wylądował swoim tyłkiem na mojej twarzy.
                -Mógł byś łaskawie ze mnie zejść! – wrzasnąłem na syna Hadesa, który natychmiast się poderwał z mojego policzka.
                -Sorry stary, jakoś tak wyszło – powiedział lekko zakłopotany Nico.
                -Co wydarzyło się w Duat, zostaje w Duat – uciąłem rozmasowując szczękę.
                -Możemy już iść czy mają się tu zlecieć potwory i nas zabić? – zapytał z poirytowaniem Adam.
                -Dobra chłopie, ja tu na razie mam większy problem niż kilka potworów, bo chyba pan di Angelo złamał mi żuchwę – powiedziałem i zacząłem ruszać szczęką na wszystkie strony.
                -Przestań błaznować Valdez i rusz swój tyłek, bo nie tylko twoja szczęka zostanie dzisiaj poszkodowana – zagroził Percy.
                -Nie podskakuj mi Jackson, bo nie jesteś taki twardy jak ci się wydaje. Gdy tylko pojawiłeś się obok mnie twój tyłek wydał z siebie dziwny dźwięk – odpowiedziałem modląc się tylko by nie parsknąć śmiechem.
                -O co ci chodzi? To tylko mój hełm otarł się o zbroję – protestował syn Posejdona.
                -Już nie tłumacz się, wszyscy wiemy, że ze strachu posrałeś się w gacie – ciągnąłem dalej.
                -Możecie się wy wszyscy uspokoić i zamknąć na Anubisa?! Zaczynam tracić do was cierpliwość. – krzyknął Adam. Na gacie Hefajstosa, jaki z niego drewniak. W ogóle nie za się na żartach i jeszcze ta jego wiecznie nie zadowolona mina. Nie lubię gościa.
                -Idziemy – nakazał Nico i wszyscy, równo jeden za drugim ruszyliśmy za nim w ciemność.
                Zastanawiam się co my tak naprawdę tu robimy.  Ta misja jak dla mnie nie ma najmniejszego sensu. Musimy błąkać się po jakimś świecie umarłych Egipcjan, żeby znaleźć jakąś zaginioną książkę a potem ukraść coś ze świątyni i na dodatek nie wiemy co to jest. Przynajmniej ja nie wiem. Beznadzieja. Nie mogliśmy tego zrobić w naszych czasach? Na pewno w Nowym Jorku są jacyś magowie.

*Nico*
                Szedłem cały czas przed siebie, czasami skręcając w jakąś inną drogę. Nie wiem sam, skąd wiedziałem gdzie teraz akurat mam iść, ale cichutki głos z tyłu mojej głowy podpowiadał mi gdzie mam teraz akurat skręcić. Mini nawigacja w moim mózgu wyłączyła się jednak gdy doszliśmy do rzeki.
                -Emm? Nico gdzie ty nas zaprowadziłeś? – zapytał Leon.
                -W sumie, to sam nie wiem. – wzruszyłem ramionami.
                -To podziemna część rzeki Nil. Tędy Ra wraz ze swoją świtą przepływa co noc łodzią, by rankiem zawisnąć na niebie jako słońce – powiedział Adam. Szczerze?  To ja go nie lubię, zawsze ma wyraz twarzy jak by knuł coś za naszymi plecami. Nie powiem, jak na Egipcjanina jest przystojny. Naprawdę o tym pomyślałem? Dobra koniec tematu.
                -Spoko. – powiedział Leon z takim wyrazem twarzy jakby właśnie Adam tłumaczył nam działania trygonometryczne – To gdzie teraz musimy iść?
                -Sam nie wiem, na dobrą sprawę wasi bogowie nie dali nam, żadnej konkretnej wskazówki na temat gdzie mamy szukać Księgi Izydy – wzruszył ramionami Adam.
                No super. Nawet Pan Wszechwiedzący nie potrafi nam wskazać kierunku w którym mamy iść.
                -Przydałaby wam się pomoc chłopaki? – natychmiast wszyscy odwróciliśmy się w kierunku głosu.
                Nawet nie zauważyłem jak dobywam miecz, lecz gdy tylko spojrzałem na postać z której wydobył się głos klinga wysunęła się mi z ręki.
                -Blue – szepnąłem.


--------------------------------
Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Nie dodawałam rozdziałów bardzo długo. Postaram się w wakacje nadrobić wszystkie zaległości zarówno CHBS i Pamietnika.
Strasznie trudno pisało mi się ten rozdział. Obiecuję, że następny rozdział będzie dłuższy i będzie w nim więcej akcji.

Na razie się z wami żegnam i do przeczytania za tydzień 



CZTERY KOMENTARZE = NASTĘPNY ROZDZIAŁ W TERMINIE

7 komentarzy:

  1. No na reszcie! Cieszę się, że w końcu coś dodałaś.
    Widzę, że nie tylko ja mam blokadę :\
    Rozdział nie jest zły. Naprawdę :)
    Życzę dużo weny i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie. Wreszcie nowy rozdział, jej! Czekałam i czekałam, ale jest! Czekam na kontynuację i (szczególnie) na pamiętnik.

    Xoxo

    Veryanossiel

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny blog ^^! Teraz zabiorę się za pamiętnik i będzie gites ;D XD. Czekam na następny rozdział bo ta historia mnie straaasznie zaciekawiła <3!

    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekałam! Doczekałam sie! ŚWIETNY!!! Wiem, że to będzie Twoje kolejne z rzędu LBA, ale nie mogłam ciebie nie nominować! Gratuluję i zapraszam:
    http://teddypisze.blogspot.com/2015/07/lba-powrot-z-obozu-plastycznego-d.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Ekhem, no coz...
    Zadziwiasz mnie dziewczyno! Kocham to opowiadanie, jak to czytam to po prostu sie rozpływam, jest takie... Kiaaa! Dobra, Nevada ogarnij sie do cholery! Ok, juz sie ogarnęłam, czasami brakuje slow w miejscach gdzie powinny byc a pojawiają sie w miejscach w, których wcale nie pasuja. Ale ja tez tak mam xD Pozdrawiam i czekam na rodzial!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział bardzo dobry jednak na początku czytanie go szło baaardzo mozolenie, coś nie tak z narracją i stylistyką zdań. Ale po za tym baardzo fajnie czekam na ciąg dalszy :D
    ~LoLa
    P.S. Zapraszam do mnie
    http://nietypowiherosi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Czeeeść. :3
    Jestem tu od niedawna, ale się zakochałam! <3 Piszesz niesamowicie! Akcja jest, fabuła jest, klimacik też... czego chcieć więcej? Czekam na nexta! ~^*^~

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli przeczytasz a nie zostawisz po sobie komentarza na świecie zginie jeden pegaz a chyba nie chcesz żeby wyginęły?