*Nico*
Błysk jaskrawoczerwonego światła. Huk
jak by ktoś wystrzelił z armaty i Voilà, lądujemy
wszyscy trzej po szyję w jakiejś rzece. Wyczłapałem się na piaszczysty brzeg.
Upadłem na twarz w ciepły piasek i odetchnąłem głęboko. Nigdy więcej nie będę
podróżował Czasowymi Liniami Kronosa… Podniosłem się pomału i usiadłem na
rozgrzanej ziemi. Rozejrzałem się do koła. Leo i Percy pili wodę z rzeki. Doby
pomysł, ale ja podziękuję. Przez to, że wrota wypluły nas nieoczekiwanie do
rzeki opiłem się wody aż nad to. Przetarłem dłonią czoło. Nie wiem gdzie
jesteśmy, ale wiem że nie mam na sobie swoich ukochanych czarnych rzeczy. W
miejsce swoich starych ubrań dostałem grecką zbroję i jakąś dziwną spódniczkę.
Na nogach miałem sandały zamiast trampek a
od nad nadgarstków do łokcia spiżowe ochraniacze. Do pasa miałem
przyczepiony pas z moim mieczem, oraz wiszący na rzemieniu hełm.
-Nico czemu masz na
sobie damską sukienkę? – wypalił Leon odrywając się od żłopania tej brudnej
wody.
-Jakbyś nie zauważył
Valdez ty też masz tą „damską sukienkę” na sobie – westchnąłem. Debil…
-Okej, mniejsza o to –
westchnął syn Hefajstosa – Wiemy w ogóle gdzie jesteśmy?
-W Grecji… Chyba –
powiedział Percy.
-To mi nie wygląda na
Grecję – mruknąłem widząc dziwne łodzie płynące po rzece. Nie dano mi się
jednak nad tym zastanowić, ponieważ po chwili poczułem ostry ból z tyłu głowy a
zaraz po tym ogarnęła mnie ciemność.
-To grecy – szepnął
jakiś bliżej mi nieznany głos.
-Tak, ale co by tu
robili greccy żołnierze zaraz po tym gdy do naszego miasta wkroczyli rzymianie
– odezwał się drugi głos.
-Może oni przeżyli…
-Kane! Malik! Lektor was
wzywa. Macie zdać mu raport z dzisiejszej misji – powiedział trzeci kobiecy
głos.
Nie wiem o co tu
chodzi, ale strasznie mi się to nie podoba. Gdy tylko usłyszałem zamykające się
drzwi otworzyłem oczy, ale obraz mi się rozmazywał. Zacząłem mrugać powiekami,
ale nic to nie dało. Podniosłem rękę, ale była skrępowana ciężkimi, żeliwnymi
łańcuchami. Serio? Pierwszy dzień w nowym otoczeniu i już daliśmy się złapać?
Nie powiem nasza podróż zaczyna się ciekawie. Wzrok powoli mi się poprawił na
tyle, że mogłem dostrzec pęk kluczy powieszony na gwoździu przy drzwiach.
-Leo – próbowałem
obudzić przyjaciela – Valdez!
-Jeszcze pięć minut
mamo… - mruknął przez sen chłopak.
-Obudź się człowieku! –
krzyknąłem.
-Dobra, dobra już
wstaję – chłopak też próbował przetrzeć ręką oczy. – Co jest na różowe gatki
Hefajstosa?
-Twój ojciec ma różowe
gacie? – zapytał Percy również się budząc.
-Ogarnijcie się jasne?
Nie wiem gdzie jesteśmy, ale zważywszy na to, że odebrali nam broń i przykuli
łańcuchami do ziemi nie jesteśmy tu mile widziani – warknąłem. – Leo dasz radę
stopić te łańcuchy?
-Robi się – powiedział
chłopak, a z jego dłoni buchnęły płomienie. Po chwili uwolniony Leo
rozmasowywał swoje nadgarstki
-A teraz z łaski swojej
uwolnij nas, tylko się pospiesz bo ktoś idzie – powiedział Percy.
Leon porwał z gwoździa
klucze i po kolei uwolnił nas z kajanów. Niewinem kim są ci ludzie, którzy nas
pojmali, ale muszą być naprawdę tępi. Nie ma to jak zostawiać broń wrogów na
wierzchu zamiast ją gdzieś schować. Zapiąłem pas z mieczem na biodrach, oraz zabrałem
obok leżący sztylet, który wsadziłem po między nagolennik, a moją łydkę. Nie
wiem czyj on jest, ale myślę, że może się mi przydać.
-Chłopaki, oni są coraz
bliżej – panikował Leo.
-Uciekniemy cieniem –
powiedziałem zakładając hełm – złapcie mnie za barki.
Ciemność, dziwne i
przerażające dźwięki to dla mnie norma, ale Leo miał już chyba pełne gacie, bo
jego dłoń zaciskała się na moim barku tak mocno, że zaczął mnie boleć.
Wylądowaliśmy na piasku przed jakimś wielkim budynkiem.
-Nigdy więcej – powiedział
Leo cały zielony na twarzy, cóż Percy nie wyglądał lepiej.
Poczułem jak jakiś
sznurek zaplata się w około moich kostek, a po chwili leżałem na ziemi. No nie
znowu? Dać się zaskoczyć dwa razy w ciągu jednego dnia? Przewróciłem się szybko
na plecy i wyjmując miecz przeciąłem sznury. Podniosłem się natychmiast na nogi i
zobaczyłem przede mną trójkę gości w dziwnych ubraniach przypominających
piżamę. Jeden z nich trzymał w ręce zakrzywiony miecz, a pozostali laski.
-Gdzieś już widziałem
taką broń – mruknął syn Posejdona. Spojrzeliśmy się na niego razem z Leonem i
to był błąd.
Pierwszy gość w piżamie
rzucił przede mnie kij, który zamienił się w wielkiego lwa. Nie miałem szans
uskoczyć, bo bestia przygniotła mnie swoimi wielkimi łapami do ziemi. Już miała
zatopić swoje kły w mojej szyi, ale ja przeniosłem się cieniem za bestie i
rąbnąłem ją w szyję. Jednak zamiast martwego lwa na ziemie upadła laska.
Obejrzałem się za siebie. Percy walczył z facetem z dziwnym mieczem, a Leon
próbował zabić czarną panterę. Pobiegłem synowi Hefajstosa na pomoc i jednym
ciosem powaliłem wielkiego kota na ziemie.
Facet który walczył z
Percym zaczął świecić i zmienił się w wielkiego kurczaka. Ludzie w
starożytności byli dziwni. Na mnie i na Leona natomiast natarła pozostała
dwójka. Czułem się nieco wyczerpany przez to, że przenosiłem się dwa razy
cieniem. Byłem powolny co wykorzystał mój przeciwnik uderzając mnie głowica
piecza z tyłu pleców. Upadłem na ziemię, a obok mnie Leon próbował mnie
obronić, ale nie dał rady. Na dodatek przewrócił się na mnie ściągając mi z
głowy hełm. Trzy rzeczy stały się naraz. Po pierwsze goście atakujący nas
zamarli w pół kroku, następnie zawołali coś do trzeciego. W końcu wszyscy trzej
uklękli przede mną.
-Anubisie, przepraszamy
cię za naszą głupotę – przemówił pierwszy mężczyzna wstając. Nie wiedziałem kap
letnie kim jest Anubis, ani czemu oni biorą mnie za niego. Posłałem pytające
spojrzenie Percyemu, ale on wzruszył tylko ramionami równie zdziwiony jak ja.
-Przykro mi, ale ja nie
jestem żadnym Anubisem – powiedziałem powoli akcentując każde słowo – Tylko
mnie nie atakujcie. Nie przybywamy tu by wam zaszkodzić. Mamy misję do
spełnienia.
-A zatem jeżeli nie
jesteś Anubisem to kim? – warknął kolejny mężczyzna.
-Jestem Nico di Angelo
– powiedziałem. Wole jednak nie zdradzać tego, że jestem synem Hadesa.
-A zatem Nico di
Angelo. Ty i twoi przyjaciele staniecie przed obliczem naszego faraona –
powiedział facet, który zmienił się przedtem w przerośniętego kurczaka. Faraon?
Na bogów trafiliśmy do Egiptu.
*Percy*
Ten miecz, który dobył
ten mężczyzna, widziałem już go kiedyś. Od kąt straciłem pamięć jeszcze nie
wszystkie wspomnienia do mnie powróciły, ale teraz sobie przypomniałem. Dwa
albo trzy lata temu gdy polowałem na potwora, który zjadał nasze obozowe pegazy
natrafiłem na chłopaka imieniem Carter. Na początku wydawało mi się, że też
jest pół bogiem, ale się myliłem. Narysował mi na ręce dziwny znak, który miał
go wezwać gdy tylko wymówię jego imię. Po naszym spotkaniu miałem ochotę go przywołać,
ale wolałem zostawić to na inną okazję. Niestety ona nie nadeszła. Najpierw
bitwa o Olimp, potem to całe zamieszanie z Gają a teraz gdy Carter przydał by
mi się to ja utknąłem w starożytnych krainach. Po prostu świetnie, na dodatek
ta zbroja jest strasznie ciężka i wpina mi się w tyłek.
Trzech facetów
prowadziło nas przez wielki hol w którym były poustawiane posągi z ludzkimi ciałami,
ale ze zwierzęcymi głowami. Zważając na to, że w pomieszczeniu panował półmrok
posagi wyglądały przerażająco. Po długim marszu wprowadzono nas do sali
królewskiej gdzie na tronie siedziała piękna kobieta. Mogła ona być jedną z
córek Afrodyty. Kobieta była ubrana w długą, ciasną sukienkę uwydatniającą jej…
„Stop Percy ty masz Annabeth” – skarciłem się w duchu. Spojrzałem na Leona,
któremu na widok kobiety faraona prawie ślinka ciekła z ust. Ten chłopak ma
przechlapane zawsze gdy się zauroczy żadna dziewczyna nie odwzajemnia jego
uczucia.
-Pani Kleopatro –
odezwał się jeden z mężczyzn – znaleźliśmy dzisiaj tych troje greków nad Nilem.
Nie wiemy czego tu szukają, ani czemu są ubrani w bojowe stroje więc oddajemy
ich w Pani najświętsze ręce.
Kleopatra wstała z
tronu i podeszła do nas przyglądając się bacznie naszym twarzą.
-Ciebie gdzieś
widziałam – Kobieta podeszła do Nica.
-Możliwe, mylą mnie
często z jakimś Anubisem… - za te słowa Nico został spoliczkowany przez
Kleopatrę, a po chwili na jego bladym policzku pojawiła się czerwona plama.
-Jeńcy nie odzywają się
nie pytani – syknęła kobieta. Już jej nie lubię.
-Co mamy z nimi zrobić? – zapytał jeden z gości w
piżamie.
-Zaprowadź ich do mojej
komnaty, a tam postanowię co z nimi zrobię – powiedziała i oddaliła się do
bocznego wyjścia z sali.
Odebrano nam broń i
zaprowadzono korytarzem do komnat Kleopatry, gdzie zamknięto nas na klucz.
-No pięknie – westchnął
Leon – dwa razy w ciągu jednego dnia zostać schwytanym. Pobijamy wszelkie
rekordy.
-Nico, dasz radę nas z
tond wydostać? – zapytałem chłopaka, który pocierał swój policzek.
-Nie zbyt. Dzisiaj nie
jestem w stanie przyzwać nawet kości kurczaka z podziemia, a co dopiero podróżować
cieniem – westchnął chłopak.
-Bardzo cię chlasnęła –
zapytał Leon Nica.
-Nie, ale moja duma
została lekko nadszarpana – mruknął Nico.
Po chwili drzwi do
komnaty otworzyły się z hukiem i do pomieszczenia weszła Kleopatra. Powiedziała
coś w nieznanym mi języku i cała jej służba i straż przyboczna wyszła.
-Witajcie herosi jestem
Kleopatra – powiedziała i podeszła do Nica – Przepraszam, że cię uderzyłam, ale
muszę dbać o swój wizerunek wśród poddanych.
-Nie ma sprawy, ale
mogłaś uderzyć mnie trochę lżej – powiedział chłopak.
-Chwila – po chwili do
mnie dotarło, że nazwała nas herosami – skąd wiesz że jesteśmy herosami?
-Po waszych zbrojach –
odpowiedziała jakby to była narnolmalniejsza rzecz w świecie – Każdy z herosów
ma na swojej zbroi wygrawerowany znak swojego boga. – wszyscy trzej spojrzeliśmy
na przód zbroi i rzeczywiście ja mam trójząb, Nico czaszkę, a Leo młot i
kowadło. – Niestety nie znam greckich bogów zbyt dobrze, więc musicie mi się
przedstawić.
-Leo Valdez, syn
Hefajstosa greckiego boga kowali oraz ognia – pierwszy wyrwał się Leo, a ja i
Nico wymieniliśmy znaczące spojrzenia.
-Ja jestem Nico di
Angelo, Król Upiorów, syn Hadesa greckiego boga umarłych – powiedział chłopak.
-A ja jestem Percy
Jackson, Zbawca Olimpu, syn Posejdona boga mórz, oceanów, trzęsień ziemi i
ogólnie wody – wzruszyłem ramionami.
-Ej to nie fair tylko
ja nie mam drugiego tytułu – powiedział Leo z miną jak małe dziecko. Oczywiście
wszyscy go olaliśmy.
-To chyba o was mówił
mi Iskandar. Tylko że w jego śnie była jeszcze jedna osoba. Dziewczyna o oczach
takie jak twoje Percy – powiedziała kobieta.
-Blue – powiedziałem –
niestety ona poległa podczas walki.
-Przykro mi. A teraz
mówcie co was sprowadza do Teb? – zapytała.
-Jak już mówiłem –
odezwałem się pierwszy. – Jestem zbawcą Olimpu, co oznacza, że raz już Olimp
został ocalony. Niestety teraz domaga się ponownego ratowania.
-My nie jesteśmy z tego
stulecia – powiedział Nico – przybywamy z przyszłości. Tak wiem, że może to się
wydawać dziwne, ale szukamy broni. Nie powiedziano nam co nią jest. Mój ojciec
kazał nam iść do Grecji a wylądowaliśmy w Egipcie i jesteśmy nieco skołowani.
-Rozumiem i to nie jest
ani trochę dziwne że przybyliście z przyszłości. U nas zostajemy dobrowolnie
opętani przez bogów więc podróże w czasie nie wydają się dziwne – przebiegł mnie
dreszcz gdy Kleopatra wspomniała o opętaniach, bo przypomniało mi się jak przez
to że duch siedział mi w głowie o mało co nie pozabijaliśmy się z Jasonem. –moim
rozkazem będzie was ułaskawić i pomóc wam w waszej misji jak tylko będę umiała.
Niestety moim krajem zaczęli rządzić rzymianie i czuję, że moje rządy nie
potrwają długą więc musicie się śpieszyć.
-Dziękujemy Królowo, to
dla nas zaszczyt – powiedział Leon.
-A teraz się wyśpijcie,
bo jutro mam zamiar pokazać wam cały pierwszy nom – powiedziała Kleopatra i
wyszła z komnaty.
-Na słodką Afrodytę
jaka ona piękna – rozmarzył się Leo, a ja i Nico wybuchneliśmy śmiechem. – No co?
Po chwili przyniesiono
nam naszą broń oraz czyste tuniki. Leo zajął sypialnie w której rozmawialiśmy z
Kleopatrą, a mnie i Nica służba zaprowadziła do innej komnaty z dwoma łóżkami.
-Czy tylko mi się
wydaje, że Leo ma lepiej od nas? – zapytał Nico.
-Tak mi też się tak
wydaję – powiedziałem ściągając zbroję i odkładając ją obok łóżka. Przebrałem
się w tunikę i wszedłem pod koc z lamparciej skóry. –Dobranoc Nico…
-Dobranoc Percy –
usłyszałem w odpowiedzi. Byłem tak zmęczony, że po chwili znalazłem się już w
krainie Morfeusza.
-----------------------------------------------
Nawet nie wiecie jak ciężko mi było napisać ten rozdział. Niby pomysł
miałam, ale za Chiny nie chciało mi się to przelać na papier.
NIE PODOBA MI SIĘ TEN ROZDZIAŁ. KONIEC. KROPKA
Strasznie wydaje mi się że jest za długi i za bardzo uchylam w nim rąbka
tajemnicy. Zresztą sami oceńcie.
Mam nadzieję, że spodoba się wam lekki wątek bogów Egipskich i parę
rzeczy z Kronik rodu Kane. Tak sobie pomyślałam że trochę to rozwinę bo po Synu
Sobka umieszczonym w Domu Hadesa miałam lekki niedosyt Percyego, który zagłębia
się w świat bogów Egipskich.
Przypominam też, że od 1.02.2015 roku wchodzi nowy rozkład dodawania
rozdziałów. Ponieważ w tym roku mam egzaminy gimnazjalne i sporo nauki
rozdziały będą pojawiały się co DWA TYGODNIE. Może się zdarzyć raz na jakiś
czas że wstawię go szybciej, ale to będzie rzadkość.
Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie za ten rozdział.
Do przeczytania xx
P.S. Przepraszam za jakiekolwiek błędy, zjadanie liter i przestawienie szyku wyrazów, ale pisząc do od 17:30 do
północy nie rozróżniam literek postaram się sprawdzić błędy, ale dopiero w
Poniedziałek, ponieważ kończą mi się ferie i muszę się uczyć. Tak więc jeszcze
raz do przeczytania i dziękuję z te 6 komentarzy pod poprzednim rozdziałem mam
nadzieję, że będzie ich ciągle przybywać :D
CZTERY KOMENTARZE = ROZDZIAŁ W TERMINIE
Świetny roździał. Wcale nie jest za krutki. Ale chyba domyślam się tej tajemnicy... ci ja tego nie powiedziałam. xD Z tą zmianą to... może i lepiej. Przynajmniej będę miała czas na nauke do sp. szóstoklasisty.
OdpowiedzUsuńPS
Jestem pewna że z polskiego będzie dwuja
Kocham kocham kocham <3
OdpowiedzUsuńŚwietne, świetne i jeszcze raz świetne! Super piszesz. Też chcę tak umieć...
OdpowiedzUsuńCzwarta, musisz dać w terminie xd. Mi się podoba ten rozdział. Kropka. Jak Kleopatra przywaliła Nico, to nie wiedziałam czy płakać, bo molestuje mi męża, czy się śmiać, bo dobrze zrobiła, wybrałam to drugie. Wiem, jestem bez serca ;_;, ale potem go przeprosiła... Ale ślad mu zostanie... Biedny Nico... Ale czekam na następny :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńIzula
OMG *.* jbfgklf <3 boskie, świetne, kocham ten rozdział, jestem bardzo "emocjonalna" :P i jak mi się coś podoba to szklą mi się oczy XD NIE MOGŁAM CZYTAĆ (szkliły się, łzy "oczy mi się pocą, jak mi się coś podoba") ŚWIETNY, w cale nie za długi IDEALNY <3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle super!Nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuń