Radio Hefajstosa

sobota, 27 grudnia 2014

IV

*Nico*
                To co wydarzyło się wczoraj wieczorem było przerażające. Nawet ja się przeraziłem. Gaja znowu próbowała powstać, ale tym razem była na pewno silniejsza. W obozie wybuchła panika. Chejron ledwo opanował całą sytuacje. Delegacja z Obozu Jupiter jak szybko się pojawiła tak szybko zniknęła zaraz po tym jak zaniosłem Blue do Wielkiego Domu, gdzie zaraz zajął się nią Will z domku Apolla. A pro po Blue, dziewczyna nie budzi się już od  dwudziestu czterech godzin. Percy jest załamany. Mimo, że jego siostra była z nami w obozie tylko dwa dni większość ludzi zdążyła ją polubić, nawet ja. Chyba wszystkie dzieci Posejdona były względem mnie tak tolerancyjne i nie uciekały z krzykiem gdy mnie zobaczą, a nawet chcą pomagać gdy coś się. A więc Blue leży nieprzytomna, Percy nie śpi, nie je i z każdą godziną wygląda coraz bardziej upiornie. Annabeth próbuje go pocieszać, ale nic z tego. Aktualnie to ja trzymam wartę przy łóżku Blue. Przed godziną wywaliłem, tak dosłownie wywaliłem Percyego za drzwi i nakazałem mu iść coś zjeść i się przespać. Protestował, ale z małą pomocą Willa wykopałem go z Wielkiego Domu.
                -Co… Co się stało? – usłyszałem cichutki głos Blue. Obudziła się. Od razu pobiegłem po szklankę wody.
                -Nic się nie stało Clare. Odpoczywaj – powiedziałem.
                -Di Angelo czy ty zaczynasz się odgryzać? – zapytała, a na moją twarz wpełzł uśmiech. O bogowie ja się uśmiecham!
                -Może? A teraz nie ruszaj się, a ja pójdę po Willa, twojego osobistego lekarza – powiedziałem i wybiegłem z pokoju uderzając w coś, a raczej kogoś – Percy?
                -Nie duch święty – odburknął – poprawiło się jej coś?
                -Tak wyrosły jej skrzydła i ma rug jak u jednorożca – zażartowałem. Na gacie Hadesa, ja umiem żartować! Coraz bardziej siebie zadziwiam.
                -Przywalę ci zaraz di Angelo – powiedział.
                -No widać, że jesteście ze sobą spokrewnieni. Jak tylko Blue się obudziła też zawołała mnie od razu po nazwisku – westchnąłem.
                -Wróć, obudziła się a ty mi nic nie mówisz? – o wkurzył się.
                -A pytałeś? – zapytałem głupio.
                Chłopak tylko rzucił mi mordercze spojrzenie i od razu pobiegł o Sali gdzie leżała jego siostra, obijając się przy tym o mój bark. Wzruszyłem ramionami i rozmasowując bolące miejsce poszedłem po Willa, który aktualnie zajmował się oparzeniami jakiegoś chłopak. Podszedłem do niego, a ten nagle podskoczył.
                -Na gacie Hadesa! Przestraszyłeś mnie Nico – chłopak złapał się teatralnie za serce.
                -Tak wiem, że jestem straszny. A tak w ogóle to Blue się obudziła – powiedziałem.
                Will popatrzył na mnie jak na debila, ale zaraz dostrzegł powagę kryjącą się w mojej minie i pobiegł w stronę sali gdzie leżała Blue. Poszedłem zaraz za nim, ale gdy tylko doszedłem do pokoju gdzie leżała dziewczyna dostałem drzwiami prosto w twarz. Zaraz to ja będę potrzebował pomocy chirurga plastycznego jeżeli Jackson nie przestanie mnie uderzać wszystkim czym popadnie. Chłopak miał nietęgą minę i wyglądał jak by zaraz miał się rozpłakać.
                -Stary co się stało? – zapytałem.
                -Nie mogę ci powiedzieć Nico. Chciał bym, ale przysiągłem na Styks – powiedział – Ja… Nico muszę iść.
                Poszedł sobie. Nie wiem co wytrąciło go tak z równowagi, ale nie było to zbyt wesołe. Jestem ciekawy co takiego powiedziała, albo zrobiła mu Blue, że tak zareagował. Postanowiłem, że nie będę się mieszać w ich sprawy rodzinne i pójdę się przejść nad jezioro. Tak to dobry pomysł.

*Blue*
                Zostałam sama. Nico wyszedł chwilę temu i zostawił mnie zdezorientowaną, bez żadnych wyjaśnień dlaczego się tu znalazłam? W ogóle nie pamiętam wczorajszego wieczoru. Jedyne co mój mózg był w stanie mi przypomnieć ognisko i nagle taśma się urywa. Wielka czarna dziura tak jak bym nieźle się upiła. Gdy właśnie umierałam z nudów do pokoju wpadł Percy.
                -Boże Jackson wyglądasz okropnie – powiedziałam.
                -Nico miał racje co do tego, że wszystkich nazywasz po nazwisku – uśmiechnął się chłopak.
                -Tak właściwie to co się wczoraj stało? – zapytałam.
                -Nic nie pamiętasz? – pokręciłam głową – wczoraj przy ognisku odleciałaś, i to dosłownie. Uniosłaś się na ziemią i ten głos wydobywający się z twoich ust… To było przerażające.
                -Co dokładnie mówiłam? – byłam coraz bardziej przerażona.
                -Nie możesz się denerwować, dopiero co się obudziłaś po dwóch dniach – powiedział nie patrząc mi w oczy.
                -Percy? Powiedź mi – prosiłam.
                -Nie.
                -Mów! – wrzasnęłam.
                -Dobrze! Blue opętała cię Gaja! Groziła, ze znów zaatakuje! – wrzasnął. Momentalnie pobladłam
                -Nie możliwe – szepnęłam – ona obiecała, że…
                -Blue czy ty wiesz coś na ten temat? – zapytał podejrzliwie Percy. Kurwa jestem debilką czy ja właśnie powiedziałam te słowa na głos?
                -Wiem, chciałam ci powiedzieć po wczorajszym ognisku, ale wyszło jak wyszło. – mówiłam, ale chłopak się nie odezwał tylko wpatrywał z oczekiwaniem. Uznałam to za znak, że mam mówić dalej – Tak naprawdę to nie jestem tylko córką Posejdona. Moja matką jest Hekate. Zostałam wygnana przez to, że w ostatniej wojnie stałam po stronie Gai. Ona obiecała mi, że jeżeli jej pomogę nie stanie się ci żadna krzywda. Uwierzyłam jej. To ja przekonałam Lupę, żeby pokazała ci podstawowe techniki walki, to ja prowadziłam was w Tartarze i zaprowadziłam was do tego…
                -Przestań! Przestań! – wołał chłopak – ty zdrajczyni! My wszyscy prawie zginęliśmy, bo tobie się zachciało jakieś sojusze związywać! I to z Gają!
                -Percy ja… - próbowałam się tłumaczyć
                -Zamknij się… Po prostu się zamknij – warknął.
                -Percy proszę możesz być na mnie zły, ale…
                -Zły! Blue ja jestem wściekły! Przez ciebie o mało nie zginęliśmy!
                -Przysięgnij że nikomu nie powiesz o tym nie powiesz – szepnęłam.
                -Nie mogę Raven, widzisz ja już ci nie ufam – powiedział.
                -Witam naszą pacjentkę, nie chcę nic mówić, ale Percy musisz wyjść – do pokoju wszedł Will.
                -I tak miałem już się zbierać. Do widzenia Blue – rzucił, jak by to była największa obelga na świecie i wyszedł. Opadłam na łóżko. Miałam ochotę się rozpłakać, ale nie mogłam zrobić tego przy synu Apolla.
                -Przysięgnij na Styks! – wrzasnęłam.
                -Dobra! Dobra, przysięgam na Styks, że nikomu nie powiem – powiedział i wyszedł z Sali. Will posłał mi pytające spojrzenie, ale ja tylko westchnęłam i dałam mu się zbadać.
                Po badaniach Will pozwolił mi wrócić do domku. Nie chciałam tam iść, ale musiałam się odświeżyć i w końcu przeczytać ten list od Hadesa. Powinnam zrobić to wcześniej gdy miałam okazję. Matka zawsze mówiła, żeby nie odkładać ważnych rzeczy na potem. Cóż, nigdy jej nie słuchałam. Nawet nie zauważyłam kiedy dotarłam do domku Posejdona. Otworzyłam drzwi. Weszłam do, na szczęście pustego domku i poszłam do komody wziąć czyste ciuchy na zmianę. Po czym skierowałam się pod prysznic.
                Ciepłe krople wody odbijały się od mojej skóry działając na moje nerwy kojąco. Po co ja powiedziałam to Percyemu, co? Czy ja naprawdę jestem tak niedorozwiniętą idiotką. Powinnam przemyśleć tą sprawę kilkanaście razy, ale najpierw porozmawiać z Posejdonem. Teraz wszystko poszło nie tak. Wyszłam spod prysznica i ubrałam się w krótkie spodenki oraz pomarańczową obozową koszulkę. Wybiegłam z domku, podłodze biorąc list od Hadesa. Potrzebuję jakiegoś odosobnionego miejsca, najlepiej nad wodą. Muszę pomyśleć. Udałam się w stronę strumienia, gdzie zazwyczaj rozgrywa się bitwa o sztandar. Usiadłam na kamieniu który stał do połowy zatopiony po środku strumyka. Spuściłam nogi do wody, która od razu dała mi ukojenie i rozpieczętowałam list.
               
Droga Sabino
                Mi i twojemu ojcu bardzo brakuję twojej obecności na Olimpie. Niestety nie mogłem się z tobą skontaktować osobiście, ponieważ zabronił tego Zeus.
                Piszę do ciebie, bo tu w podziemiu zaczyna się dziać coś złego. Potężniejsze siły niż Gaja czy Kronos budzą się do życia. Podejrzewam, że do życia powraca bardzo stara i zapomniana siła, którą obudził Kronos gdy powstawał, a przebudzenie Gai tylko przyspieszyło przyjście tej potwornej siły. Blue jeżeli nie powstrzymacie tego we wczesnym stadium jego rozwoju nasz świat zostanie zgładzony.
                Sabino jest jeszcze jeden problem. Wrota Kronosa zostały otwarte i przeniknęli przez nie paru półbogów, niedobitków którzy zostali jeszcze po bitwie z Panem Czasu. Sabino oni chcą, żeby Percy nigdy się nie narodził, a Kronos wygrał. Jeżeli chcesz wrócić powrotem na Olimp wiesz co należy zrobić z tym fantem. Wrota Kronosa są ulokowane w Tartarze. Mój syn Nico wie jak się w tym miejscu poruszać. Proszę zabierz go na tą misję, ale nie daj mu zginąć. Być może jestem fatalnym ojcem, ale nie chcę śmierci kolejnego z moich dzieci. Sabino nie bież na misję Jacksona.
                Mam nadzieję, że szybko uporasz się z tą misją i wrócisz na Olimp, bo niezwłocznie potrzebuję twojej pomocy. Tylko ty potrafisz uspokoić Persefonę i Demeter, a gdy ciebie nie ma nie wytrzymuję już z nimi.
                                                                                              Wujek Hades.

                Pierwsze co mi przyszło do głowy to ze to jest jakiś marny żart Hadesa. Dopiero gdy przeczytałam list po raz trzeci dotarło do mnie, że nie ma w nim krzty żartu. Podniosłam się natychmiast i pobiegłam do wielkiego domu w poszukiwaniu Chejrona.
                -Chejronie musimy natychmiast porozmawiać – wpadłam do jego gabinetu jak opętana. Od razu zauważyłam, że na krześle siedzi Percy, który odwrócił się w moją stronę – To ja może przyjdę potem?
                -Nie Blue, siadaj – Centaur wskazał na drugie krzesło. Dopiero teraz zauważyłam, że Percy stawał się z każdą sekundą przeźroczysty.
                -Czy to… Percy ty znikasz! – krzyknęłam przerażona. Na Hadesa, to się już zaczyna dziać.
                -Jak widzę Blue wiesz co się dzieje z twoim bratem – powiedział Chejron a zmęczony, lecz zaciekawiony Percy skierował wzrok w moim kierunku.
                -Tak Chejronie – powiedziałam podając mu list, który dostałam od Hadesa.
                -To wszystko by wyjaśniało – centaur podrapał się po brodzie – Blue dziś wieczorem ty Pan di Angelo i jeszcze dwójka Herosów wyruszycie na misję.
                -Ja też idę – oburzył się Percy
                -Nie. Nigdzie nie idziesz! – powiedziałam.
                -Bo co? Znowu mnie zdradzisz? – zapytał. Auć, zabolało.
                -Percy ja…
                -Co ty? Polubiłem cię i zaufałem ci w jeden dzień! – wrzasnął – Chejronie pokaż mi ten list.
                -Percy nie sądzę, że masz tu coś do powiedzenia – powiedział spokojnie centaur. W Percym już zaczęło się gotować. Dała bym przysiąc, ze gdybym nie zareagowała to z jego uszu buchnęła by para.
                -Dobra niech ci będzie ty zarozumiały, samolubny gnojku. Wyrusz z nami jeżeli chcesz! – wrzasnęłam na niego. Jackson nie spodziewał się takiego wybuchu, bo od razu zamilkł.
                -Blue nie…
                -Chejronie po prostu mu pozwul, najwyżej wszyscy zginiemy. A poza tym już mu parę razy pomogłam tak?
                -Tak, tylko wtedy byłaś boginią.
                -Ty! Ty wiedziałeś i nic mi nie powiedziałeś? – zapytał  niedowierzaniem Percy.
                -Nie mogłem. Zrozum – błagał Chejron.
                -Tak rozumiem – powiedział cicho – Że otaczają mnie sami kłamcy!
                -Trudno – rzuciłam od niechcenia – Jakoś to przełkniesz, a teraz idź do domku i pakuj swoje manatki. Czeka nas wyprawa do Tartaru. Ja idę po Nico.
                Szukałam syna Hadesa po całym obozie. Nawet zajrzałam do jego domku, ale nikogo tam nie zastałam. Percy był coraz bardziej przeźroczysty. Musieliśmy wyruszać jak najszybciej. Postanowiłam że piątym Herosem będzie Leo potrzebuję go ze względu na jego zdolności, ale też na jego poczucie humoru. Polubiłam syna Hefajstosa od pierwszego naszego spotkania.
                -Kogo tak szukasz Clare? – usłyszałam za sobą głos Nico.
                -Ciebie di Angelo – powiedziałam – Wyruszamy na misie.
                -Tak wiem – chłopak przejechał dłonią po swoich niesfornych włosach – Nie uśmiecha mi się ponowne przejście przez Tartar, ale dla uratowania Percyego, siebie i reszty moich przyjaciół zrobię wszystko.
                -To dobrze – uśmiechnęłam się pocieszająco. Zobaczyłam strach w oczach syna Hadesa. Nico był wcześniej w Tartarze i założę się, że nie było to jedno z najmilszych przeżyć w jego życiu.
                -A więc do zobaczenia wieczorem? – zapytał.
                -Tak do zobaczenia przy sośnie Tahaili – powiedziałam i odeszłam.

                Do misji przygotowywałam się przez cały dzień ćwicząc na arenie szermierkę z Annabeth i łucznictwo z Willem. Czas mijał zdecydowanie zbyt szybko, po zanim się obejrzałam nastała pora kolacji. Szybko pobiegłam do domku by się przebrać i obmyć z potu i brudu po ćwiczeniach. Spakowałam plecak na drogę do którego wrzuciłam trochę nektaru, ambrozji, dwie małe butelki wody, coś do jedzenia, parę ciuchów na zmianę, mapę i dodatkowe dwa sztylety. Gotowa do drogi poszłam na kolację. Niestety nie dane mi było tam dojść, bo po drodze zaczepił mnie Cheiron.
                -Blue chcę, żeby razem z twoimi wybranymi Herosami poszły dwie osoby z obozu Jupiter i jeszcze dwie z naszego. Nie podważam twojej decyzji co do wyboru towarzyszy, ale chcę żeby Jason, Annabeth, Piper i Reyna poszli z wami. Wiem, że to zbyt duże ryzyko wysyłać na misie ósemkę półbogów, ale po porozumieniu z Hadesem i Posejdonem doszły mnie słuchy, że przez wrota przeszło dwadzieścioro dwoje półbogów nadal wiernych Kronosowi. Nie bylibyście w stanie we czwórkę stawić im czoła, ale w ósemkę możecie ich pokonać.
                -Dziękuję Chejronie, wiesz muszę teraz iść na kolację żeby nabrać sił przed podrużą – powiedziałam i odeszłam w stronę pawilonu jadalnianego.
                Szczerze to nie miałam ochoty na jedzenie od kąt Centaur powiedział mi że rozmawiał z moim ojcem. Percy podczas kolacji nie odezwał się do mnie ani słowem. Gdy przyszedł czas byśmy udali się pod sosnę wyznaczającą granicę naszego obozu wstaliśmy od stołu i skierowaliśmy się w stronę tego miejsca. Po chwili podbiegła do naszej ósemki Rachel nasza obozowa wyrocznia. Nagle z jej buzi wydostał się kłąb zielonej mgły i owiała jej postać. Po chwili odezwała się przerażającym głosem:
Ośmioro Herosów wyruszy na czasu spotkanie
Do wrót Pana Tytanów się dostanie
Tylko przyjaźń prawdziwa wrota da otworzyć,
Gdy na spotkanie śmierci zdołacie się otworzyć
Syn Hadesa i Córa Mroku zostaną oboje pozbawieni wzroku
Miłość zwycięży, lub życia pozbawi
Syn pana Kowali miłości swej niecali
Gdy już stracicie wiarę i nadzieję
Tylko jedno z was ocaleje
Sobie zaufać musicie
Inaczej swej misji nie ocalicie.

                Rachel skończyła swoją przepowiednie. Każdy popatrzył po sobie przerażony. Najbardziej współczułam Leonowi „Syn pana Kowali miłości swej nie ocali”. Z tego co wiem Leo nigdy nie zaznał prawdziwej miłości. Zawsze był odtrącany przez każdą dziewczynę. Podziękowaliśmy Rachel za przepowiednie i już mieliśmy odchodzić gdy ruda złapał mnie za rękę i znowu zaczęła pluć zieloną mgłą:
Bogini upadła powstać nie zdoła
Wyboru złego dokona
Za uczucia przyjdzie ci zapłacić męką
Gdy twój wybranek wyjdzie z tego obronną ręką…

                Rachel nie dokończyła swojej przepowiedni. Dziewczyna po prostu rozmyła się w powietrzu i zniknęła.
                -Musimy ruszać. To się już zaczęło dziać – powiedział Jason.
                Czeka nas długa podróż. Pierwszy przystanek Central Park, wrota Orfeusza.

-------------------------------------------------------
Witam! Oto nowy rozdział nawet mi się on podoba może początek trochę dziwny.
Musicie się przyzwyczaić, że stawiam Nico w świetle sarkastycznego chłopaka (tak to mój ideał)
Okej miałam nie dodawać już w tym roku nic nowego, ale wena jest dziwna. Raz jej nie ma raz jest. Nie będę się rozpisywać  bo jest za 10 jedenasta i jestem padnięta.
Jak coś to błędy poprawie jutro. Dobranoc i miłej niedzieli życzę.

A pobawimy się jeszcze w małą zabawę DWA KOMENTARZE = NASTĘPNY ROZDZIAŁ W TERMINIE J




5 komentarzy:

  1. Hej!
    Pierwsza YEAH BITCHES !!! *tańczy macarenę na stole* Prawdopodobnie znalazłam twojego Wattpada (i zauważyłam że jest tam tylko JEDEN rozdział, WIĘC DODAJ COŚ DO CHOLERY!!! ) . Zaczyna Mi się podobać przepowiednia (wiesz krew, mordy, i smutek ) NICO *>* mój mąż jest genialny nic dodać nic ująć po prostu go wielbić. Zauważyłam parę literówek... Niestety nie mam wpływu na innych ludzi, ale wierzę że ktoś napiszę drugi komentarz, oraz mam nadzieję że Mi wybaczysz ale nie umiem pisać fajnych komentarzy :/ Piszesz niesamowicie życzę weny.
    Pozdrawiam Julie di Angelo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To najprawdopodobniej nie jest mój wattpad bo tam jest każdy rozdział soł...
      Jak coś to po lewej stronie jest zakładka (trzecia od dołu) z linkiem do bloga XD
      Tak w ogóle to dziękuję, że chociaż ty jedna komentujesz (wystarczą nawet takie) JUPI!

      Usuń
  2. Mi też podoba się ten rozdział ;p czyżby wybranie Blue był Nico??? Teraz to musisz w terminie dodać rozdział *złowieszczo się śmieje* :) no to życzę dalszej weny
    ~Izula

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny :D LeoxBlue czy NicoxBlue Aaa trudny wybór <3 Weny zyczę

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszesz zarąbiście! Zazdroszczę weny do pisania przepowiedni :/ mi nigdy nie wychodziły. (4 kom= rozdział o połowę czasu wcześniej??? )

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli przeczytasz a nie zostawisz po sobie komentarza na świecie zginie jeden pegaz a chyba nie chcesz żeby wyginęły?