Radio Hefajstosa

niedziela, 14 grudnia 2014

II

*Nico*
                Po wczorajszej bitwie o sztandar razem z Percym wylądowaliśmy w szpitalu. Ja ze złamaną ręką, a Percy z potłuczoną głową. I tak wygraliśmy tą bitwę, czerwoni nie mieli z nami szans.
                Ekhem a więc, zaczęło się mniej więcej tak: ja i Percy byliśmy w grupie patrolowej i gdy już zbliżaliśmy się do sztandaru czerwonych zaatakowała nas Clarisse. Percy wymienił z na parę ciosów, ale dziewczyna walnęła go tarczą w twarz, ja natomiast tak zagapiłem się na tą scenę, że potknąłem się o kamień i upadłem na rękę która wykrzywiła się pod dziwnym kątem. Żeby uratować swój honor przeniosłem się cieniem i zabrałem sztandar. Teraz ja prawie już wyleczony leżę na pryczy i wpatruję się w śpiącego jeszcze syna Posejdona.
                Czy ja nadal coś do niego czuję? Nie wiem, na pewno nie zapomniałem o wszystkich moich uczuciach do niego. Jestem dziwny. Podniosłem się z łóżka i zobaczyłem, że mam na sobie jakieś dziwne białe wdzianko. Gdzie do cholery są moje ukochane czarne ubrania? Rozejrzałem się po pokoju, ale nic nie znalazłem. Jedynie co mi pozostało to iść do domu w tym czymś i zostać pośmiewiskiem całego obozu, lub przenieść się cieniem i być wyczerpanym przez resztę dnia. Chyba wolę to drugie.
                Ciemność, dziwne odgłosy i bum jestem w miejscu gdzie… Zaraz, zaraz to nie jest trzynastka. Znalazłem się w posiadłości mojego ojca w podziemiu. Tak jeszcze brakowało mi dzisiaj spotkania z nim. Nie dość, że już wyczerpałem swoją energie to stoję tu w salonie w tych idiotycznych białych spodniach, na boso z odkrytym torsem, gdzie za chwilę może tu wejść Persefona, albo jakiś duch. Super.
                -O witaj mój ulubiony synu – usłyszałem za sobą głos Hadesa.
                -Cześć Ojcze – wymruczałem.
                -Co ci się stało? – zilustrował mnie wzrokiem.
                -Wiesz, raczej chyba mnie nie wezwałeś po to żeby pytać się czemu jestem ubrany w białe spodnie i stoję tu prawie nagi?
                -Nie, ale jest pewien problem, który pojawił się na samym dnie Tartaru.
                -Kronos? On został pokonany jakieś trzy lata temu przez Perciego…
                -Nico jeszcze nie wiem co tam dokładnie się dzieję, ale czuje, że nie będzie wesoło.
                -Super jeszcze tego nam brakuje, ale czy mógł bym już wrócić do swojego domku w Obozie ubrać się normalnie?
                -Tak, ale jeszcze jedno synu – powiedział i dał mi jakąś kopertę – daj to córce Posejdona, która w tej właśnie chwili podąża do twojego obozu. Ona będzie wiedziała co robić, chyba.
                -Ale jak to siostra Perciego…
                -Idź już.
                Dobra poszedłem, a raczej się przeniosłem do trzynastki. Nie rozumiem Hadesa czasami jest miły, ale często zaraz zmienia się w tajemniczego starucha. Czy ja też taki jestem? Odtrąciłem szybko od siebie te myśli i poszedłem się położyć, bo dziwnie zaczęło kręcić mi się w głowie. Rzuciłem jeszcze szybko list, który dostałem od ojca w najdalszy kat pokoju. Opadłem na łóżko i wypuściłem ze świstem powietrze z płuc. Leżałem tak przez parę sekund, do póki na dworze nie rozległ się dźwięk gongu który oznaczał zwołanie narady. Jęknąłem i sturlałem się z łóżka. Powlokłem się do komody skąd wciągnąłem czarne rurki i czarną koszulę. Ubrałem się szybko, przeczesałem dłonią włosy i wyszedłem z domku.
                Na naradę są zwoływani drużynowi z każdego domku. Jako, że ja jako jedyny mieszkałem w trzynaste jestem sam swoim drużynowym i muszę chodzić na wszystkie narady zwoływane przez Chejrona w Wielkim Domu przy stole pingpongowym. Wchodziłem już przez drzwi od budynku, gdy potrąciła mnie Clarisse.
                -Cześć cieniasie – uśmiechnęła się kpiąco.
                -Witam Clarisse. Jak tam się czuje twoja duma po wczorajszej przegranej? – zapytałem. Dziewczyna tylko mruknęła cos pod nosem i poszła do Sali rekreacyjnej gdzie zazwyczaj odbywała się narada.
                Sala już była pełna, oczywiście tylko ja weszłam na końcu. Stanąłem w najdalszym koncie pokoju i zilustrowałem pokuj wzrokiem. Na fotelu po mojej lewej stronie siedziała Annabeth a obok niej już całkowicie zdrowy Percy. Leo majstrował coś przy swoim pasie i jednocześnie rozmawiał z Willem, który był synem Apolla. Na szczycie stołu stała Piper i Chejron, a obok nich jakaś nie znana mi dziewczyna. Miała brązowe, długie włosy, oczy w kolorze morza zupełnie tak jak Percy. Dziewczyna musiała poczuć, że ktoś się w mną wpatruję, bo przeleciała wzrokiem po całej Sali, aż napotkała mój wzrok. Zmrużyła brwi tak jakby pytała się mnie czy ma cos na twarzy, że tak się na nią gapię, momentalnie odwróciłem wzrok. Dziwne…
                -Witam was wszystkich na dzisiejszym zebraniu. Przepraszam, że wyrwałem was z waszych dzisiejszych zajęć, ale mamy u dzisiaj specjalnego gościa. Obozowicze oto Blue – Chejron przedstawił dziewczynę, a ta kiwnęła głową. Widziałem jak Valdez uśmiecha się do niej i porusza znacząco brwiami. Chciało mi się śmiać na ten widok. Nasz Casanova znowu w akcji – Blue jest córka Posejdona… - tu wszyscy patrzyli to na nią, to na Percyego, który był tak zszokowany, że otworzył szeroko usta
                -Ja mam siostrę?- zapytał.
                -Tak kolejny półbóg od wielkiej trójki – uśmiechnął się Chejron – a więc mam nadzieję, że przyjmiecie ją ciepło.
                -O tak…- usłyszałem głos Leona – to ja może oprowadzę naszą nową koleżankę po obozie?
                -Dobrze, a teraz rozejdźcie się i wracajcie do swoich zajęć.


*Blue*

                Jego intensywnie czarne oczy były tak przenikliwe. Na zdjęciu w pokoju mojego brata wyglądał inaczej. Teraz jest bardziej muskularny i przystojny. Zgadnijcie o kim myślę.
                -Hej jestem Leon Valdez i będę dzisiaj twoim przewodnikiem po Obozie – przede mną pojawił się chłopak o wyglądzie chochlika i bystrych oczach.
                -Cześć Leo, jestem Blue. Nie obraź się, ale najpierw muszę porozmawiać z Percym – powiedziałam – Ale może spotkamy się za dziesięć minut przed domkiem Posejdona i pokażesz mi wszystko?
                -Jasne no to do zobaczenia za dziesięć minut – uśmiechną się i wyszedł z pomieszczenia, a ja skierowałam się do nadal zaskoczonego Percyego.
                -Percy… - szepnęła siedząca obok niego Annabeth. Chłopak otrząsnął się z pierwszego szoku i podniósł się szybko z sofy.
                -Em… Hej jestem Percy – chłopak wyciągnął do mnie rękę.
                -Blue – odwzajemniłam gest.
                -Jestem Annabeth – powiedziała blond włosa dziewczyna stojąca obok Percyego.
                -Miło mi. A więc to ty jesteś ten sławny Perseusz Jackson? – postanowiłam udawać głupią.
                -No tak. A więc jesteś moją siostrą? Nie do wiary, że Posejdon nie przyznał się do ciebie wcześniej. – powiedział – Gdzie wcześniej mieszkałaś?
                -Mieszkałam sama w posiadłości matki w centrum Brooklinu – powiedziałam
                -A czemu sama a nie z nią? – zapytała tym razem Anabeth.
                -Moja matka to straszna suka, nie ma dla mnie czasu. Nie na widzę jej od kąt przyszłam na świat. – powiedziałam z nadzieją, że Hekate mnie słyszy.
                -Anabeth, ja chyba pójdę pokazać Blue nasz domek – powiedział Percy i pocałował dziewczynę na pożegnanie.
                Szliśmy do domku Posejdona w ciszy. Tak szczerze to ja tu nie pasuję każdy ma już tu swoje ułożone życie, a ja jestem tu nowa i będę tylko przeszkadzać. Jeszcze do tego ta cała sytuacja ze wczoraj w domu Jacksonów. Teraz mam stu procentową pewność, że demony szukają mojego brata, bo co innego robiły by w domu Jacksonów?
                -Dobra, więc echem to jest nasz domek, mamy własną łazienkę i lodówkę. Czasami śpi tu mój, znaczy się nasz brat Tyson, ale oprócz tego mieszkam tu sam, więc wybierz sobie które łóżko ci się najbardziej podoba i rozgość się – powiedział.
                -Dzięki, wiesz co przed moim przybyciem tutaj mieszkałam dwa lata z naszym Ojcem…
                -Mieszkałaś z nim? Przecież żaden półbóg nie może mieszkać ze swoim boskim rodzicem – zdziwił się Jackson.
                -Nie jestem półbogiem Percy… Mówię ci to, ponieważ jako, że jesteś moim bratem powinieneś to wiedzieć – westchnęłam.
                -Nie tutaj – zawahał się. Widać było, że chciał wiedzieć kim jestem – Tu może każdy nas podsłuchać powiesz mi podczas dzisiejszego ogniska dobrze?
                -Dobrze i dziękuje Percy za pokazanie domku – powiedziałam i rzuciłam swoją torbę na pierwsze lepsze łóżko. – A teraz przepraszam, ale umówiłam się na zwiedzanie obozu z pewnym miłym chłopakiem imieniem Leo Valdez.
                -Uważaj, Leo to nasz tutejszy podrywacz – zaśmiał się.
                Wyszłam na zewnątrz, a Pery zaraz za mną. Od razu zauważyłam Leona opierającego się o kolumnę przed wejściem do domku Posejdona.
                -No Raven, mamy tylko godzinę do kolacji, a do zwiedzania wiele. To co zaczynamy? – zapytał syn Hefajstosa.
                -Prowadź mój ty przewodniku – zaśmiałam się.
                -Robi się.
                Chodziliśmy po obozie, a Leo pokazywał mi każdy domek po kolei opowiadając kto jest jego grupowym. Trochę dłużej zatrzymaliśmy się przy domu Hadesa. Trzynastka była cała czarna zrobiona z obsydianu. Okna zdobiły przerażające płaskorzeźby przedstawiające potępione dusze. Przez chwilę wydawało mi się, że za oknem stoi jakaś postać, ale gdy tylko mrugnęłam cień zniknął. Po chwili usłyszałam za sobą jakiś dziwny dźwięk jak by trzask pioruna i przede mną pojawił się nie kto inny jak Nico di Angelo.
                -Hej Nico! – przywitał się Leo, ale Nico nic nie odpowiedział tylko zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu – ah to jest nasza nowa obozowiczka Blue, z resztą Chejron przedstawiał ją nam na zebraniu.
                -Tak, byłem tam – mruknął chłopak – jestem Nico di Angelo.
                -Blue…- wystawiłam rękę, ale chłopak nie odwzajemnił gestu a ja pospiesznie zabrałam wyciągniętą dłoń.
                - Mogę się przejść z wami? – zapytał di Angelo.
                -Jas…
                -Wiesz co to nie najlepszy pomysł – przerwałam pospiesznie Valdezowi, który już chciał zaprosić Nica na spacerek - i tak już prawie kończymy. Prawda Leo?
                -No tak – powiedział speszony Leo.
Syn Hadesa pożegnał się z Synem Hefajstosa i odszedł. Leo posłał mi pytające spojrzenie, ale ja tylko chwyciłam go za nadgarstek i pociągnęłam za sobą. Nie chce mieć z synem Hadesa nic wspólnego. Nie lubię go. Leo pokazał mi jeszcze Bunkier numer 9. Po skończonej wycieczce objazdowej po obozie pożegnałam się z chłopakiem i pomaszerowałam do domku Posejdona. Gdy upewniłam się, że nikogo w nim nie ma zaczęłam zastanawiać się czy nie zadzwonić do mojej matki. Dawno z nią nie rozmawiałam, ale tak naprawdę nie chciałam tego robić. Szybko odrzuciłam chęć rozmowy z Hekate gdy tylko dobieg mnie dźwięk konchy która oznajmiła, że podano kolację. Wyszłam z domku i skierowałam się ku jadalni. Usiadłam przy stoliku Posejdona, gdzie zaraz obok mnie pojawił się Percy.
-Jak tam pierwszy dzień na Obozie? – zapytał.
-Jak na razie dobrze, nie mam żadnych wrogów co jest rzadkością i jeszcze niczego nie zepsułam – wzruszyłam ramionami przeżuwając naleśniki.
-Zobaczysz pobędziesz tu jeszcze parę dni i nie będziesz chciała wracać do świata śmiertelników – uśmiechnął się.
Odwzajemniłam uśmiech i zaczęłam dokańczać swoje naleśniki. Poczułam na sobie czyjś wzrok, odwróciłam się i zobaczyłam di Angelo, który bacznie mi się przyglądał z nad jakiejś książki. Od razu odwróciłam wzrok i potrząsnęłam głową.
-Przyzwyczaisz się – usłyszałam głos Percyego. Posłałam mu pytające spojrzenie – wiesz do Nica. Taki tajemniczy i zamknięty w sobie. W końcu to syn Hadesa.
-Ja nie…
-Drodzy Herosi dzisiaj po kolacji odbędzie się ognisko powitalne dla naszej nowej obozowiczki Blue córki Posejdona – przerwał mi wypowiedź Chejron. Wszystkie spojrzenia zostały skierowane na mnie. Pierwsze co mi przyszło do głowy to uśmiechnąć się i pomachać, więc natychmiast to zrobiłam. Jeden po drugim, każdy obozowicz odwzajemnił ten gest. No prawie każdy porucz obozowiczów z domku Aresa i Nica. Trudno.

Ognisko w Obozie Herosów w niczym nie przypominało zwykłego ogniska. Płomienie buchały na prawie pięć metrów. Obozowicze z domku Apollina śpiewali obozowe piosenki, a Driady i Satyrowie roznosili pianki. Było wspaniale siedziałam w małej grupce na którą składali się Percy i Annabeth, Leo, Piper i satyr Grover. Nigdzie nie mogłam dojrzeć Nica.
-Hej Blue, nie masz co go szukać, on nie przychodzi na takie ogniska – powiedział Leo dając mi żartobliwego kuksańca w bok.
-Nie szukałam go. Ja nawet go nie lubię. Nico jest dziwny – powiedziałam.
-No to w końcu mamy sprostowanie do tego co o mnie myślisz – syn Hadesa pojawił się niespodziewanie obok mnie, a ja na dźwięk jego głosu podskoczyłam.
-Boże przestraszyłeś mnie! Wiesz, że mogłeś mnie zabić! – podniosłam się z krzesła i zaczęłam się na niego wydzierać. W jego oczach widziałam lekkie rozbawienie. Paczcie państwo Nico di Angelo jest rozbawiony!
-Oh bez przesady wszyscy tu są już przyzwyczajeni do tego – powiedział.
-Wiesz stary, ja tam nadal mam ciarki na plecach jak zjawiasz się jak duch – powiedział Leo z uśmieszkiem na twarzy. Jestem ciekawa czy nie bolą go policzki od ciągłego śmiania się.
-Dzięki za poparcie Valdez – mruknął Nico.
-Ja idę do domku – powiedziałam po chwili i skierowałam się do domku numer trzy.
Każdy, oprócz di Angelo odpowiedział mi dobranoc. Byłam zmęczona i wściekła. „Wszyscy tu są przyzwyczajeni” tak jasne, ale jak by jaśnie książę zauważył jak jestem tu N O W A. Pięknie jeszcze zaczynam gadać do siebie i to w myślach. Weszłam do domku Posejdona i podeszłam do łóżka. Już miałam się położyć gdy zauważyłam na poduszce leżąca kopertę z moim imieniem napisanym czarnym atramentem. Podświadomie wiedziałam od kogo jest list, ale nie miałam na razie głowy do jego czytania. Odłożyłam kopertę do mojej torby, a sama przebrałam się w piżamę i poszłam spać ukołysana przez wodę w małej fontannie, która umieszczona była na środku pokoju. Po chwili już byłam w krainie Morfeusza.

------------------------------------------------------------------------
WIIIIIIIIIIIIIIIIIIIITAM.
Widzę po ilości komentarzy, że uzbierało mi się trochę czytelników :D
A więc tak nowy rozdział bez żadnego opóźnienia co jest do mnie nie podobne.
Mam do was parę spraw.
1.       Czy chcecie świątecznego One Shota o *fanfary* Percico, który pojawi się 24 grudnia?
2.       Czy oprócz One Shota (jeśli się takowy pojawi) chcecie normalny, ale kruszy rozdział dodany 28 grudnia?
3.       Nie związane z One Shotem! Potrzebuję zdjęć aktorów i aktorek którzy będą grać naszych bohaterów. Jak widzieliście Blue i Nica już mam potrzebuję jeszcze kogoś kto będzie reprezentował Leona, Piper, Jasona, Hazel, Franka i Reyne. (Percyego, Annabeth, Grovera i Clarisse zostawię takich jacy są w filmach)
Wiem, że pewnie będziecie chcieli :D
Dobra to ja jeszcze chciała bym przeprosić o jakiekolwiek błędy, które postaram poprawić się jutro.

Zapraszam jeszcze wszystkich Nocnych Łowców i Podziemnych na mojego Bloga pt. City of Hell [KLIK]

4 komentarze:

  1. Hey!!
    A więc mój nowy "talent" znów się objawił (czyt. MEGA pech) znowu nie pierwsza !! Rozdział super Nico i Blue to jest już trochę podejrzane ...;) Czekam na rozdział (bo chcę Nico)
    Pozdrawiam Julie di Angelo

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako Piper wszyscy zawsze proponują Victoriie Justice, Leo, robert sheehan, albo adam sevani, ;) Reyna- marie avgeropoulos, alb lucy hale

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    Rozdział naprawdę wspaniały, lecz ( moje komentarze muszą mieć jakąś krytykę) nadal powtarzasz swoje błędy. Np. Percy"ego a nie Perciego. Idę czytać dalej!
    Bianca

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli przeczytasz a nie zostawisz po sobie komentarza na świecie zginie jeden pegaz a chyba nie chcesz żeby wyginęły?