*Blue*
Bałam
się.
Zbyt
często odczuwam to uczucie, ale muszę powiedzieć, że dzięki niemu silniejsza i wiem, że robię wszystko dobrze. Gdyby ludzie nie bali się niczego
byli by potworami, a ja nie chcę być potworem. Chcę być najzwyklejszym
człowiekiem, który odczuwa wszystkie emocje. Miłość, strach, ból. To wszystko
jest nam potrzebne do życia, jeżeli te emocje nie istniały by, nie byli byśmy
ludźmi. Wyglądalibyśmy jak ludzie, mówili byśmy jak ludzie, ale bylibyśmy
wypranymi z uczyć marionetkami. Strach jest nam potrzebny tak samo jak miłość,
bo dzięki niemu wiemy, że druga osoba jest dla nas ważna. Czemu? Odpowiedź jest
prosta. Boimy się o drugą osobę, a dzięki temu chcemy dla niej jak najlepiej.
Myślimy o niej czy nie zrobiła sobie czegoś, lub przeżyła samobójczą misję, by
znów ratować bogom tyłek.
Nico
di Angelo jest jedną z osób, które lubię, kocham, szanuję i boję się o nią.
Percy Jackson, który jest moim bratem zajmuje w moim sercu tyle samo miejsca
ile Nico i dla niego też są zarezerwowane te uczucia. Jednak najbardziej boję
się o to czy przez moją głupotę oni przeżyją. Gdybym tylko wykorzystała tą
okazję, gdy byłam z Gają sam na sam i zabiła bym ją nie było by tego całego
problemu.
Z
drugiej strony nigdy nie poznała bym mojego brata, Nica i Tartara. Tak, ten bóg
jest też dla mnie bardzo ważny. Pomagał mi, zaufał mi i wskazał drogę, której
ja oczywiście bym nie zauważyła. Dzięki niemu jestem połączona z matką i mam
moce o których nie śniło się nawet Zeusowi. Jednym machnięciem ręki obaliła bym
go z tronu i zastąpiła innymi bardziej odpowiedzialnymi i miłosiernymi bogami,
którzy nie widzieli by tylko czubka swego własnego nosa.
Na
to miejsce nadawał by się Tartar. Tak, Tartar. Poznałam go na tyle dobrze, by
wiedzieć, że pod tą zimną i niebezpieczną powłoką kryję się bóg, który dba o
ludzi i swoich poddanych. Myślę, że dzięki niemu herosi i pomniejsi bogowie
byli by lepiej traktowani.
Przecież
gdyby nie Zeus i jego prostolinijność i myślenie, które podąża tylko w jednym
kierunku nie było by problemów z Kronosem, Gają czy Chaosem. Wszystko było by
dobrze, gdyby nie jego szablonowe myślenie i samolubność.
Wszystko
przez tego starego głupca.
***********
Ciemność.
W
okuł mnie panowała kompletna ciemność, która dezorientowała mnie. Czyżbym już
kompletnie straciła wzrok? Przecież gdyby Tartar umarł było by zupełnie na
odwrót. Nie wiedziałam co się ze mną dzieję. Zaczęłam machać rękoma w
poszukiwaniu jakiegoś oparcia.
Natrafiłam
w końcu na coś twardego i mokrego. Ściana.
Postanowiłam
iść wodząc po niej palcami. Usłyszałam jednak za sobą niepokojący szelest.
Nagle coś złapało mnie za rękę, jednak ja w panice uderzyłam to coś chyba w
twarz. Usłyszałam jęk i upadające ciało.
-Kto
tu jest? – zapytałam.
-Blue?
– usłyszałam głos Leona. –Nic nie widzę, czy ty też masz problemy ze wzrokiem?
W
jego głosie słyszałam panikę.
-Spokojnie
Leo, to tylko jedna z prób Izydy – powiedziałam uspokajając Leona – Mam taką
nadzieję.
Ostatnie
zdanie szepnęłam już do siebie, dodając sobie otuchy. Mam nadzieję, że t tylko
próba. Wiem, że Tartar dał mi wskazówki dotyczące tych zadań, ale wypadły mi
gdzieś po między uciekaniem przed mumiami, a całowaniem się z di Angelo.
-Musimy
iść dalej. –odezwałam się, a syn Hefajstosa chwycił mnie za dłoń.
-Przez
ciebie będę miał teraz krzywą przegrodę nosową. Wiesz, że od tego można umrzeć?
Kobieto jesteś niebezpieczna! – krzyknął, a ja miałam ochotę przywalić mu
jeszcze raz, by się zamknął.
-Nie
wrzeszcz tak. – syknęłam – Nie wiadomo co tu jest i co możemy na siebie
ściągnąć.
Powiedziawszy
to walnęłam w coś, a raczej kogoś i upadłem z głośnym plasknięciem na tyłek. No
pięknie musiała to być kałuża. To zawsze musi być kałuża.
-Kto
tu jest?
-Nico!
– prawie, że wykrzyknęłam ze szczęścia.
-Blue.
Powiedz mi, że ty tez…
-Tak
ja też nic nie widzę tak samo jak Leo – mruknęłam, a chłopak odszukał swoją
dłonią moją i pomógł mi wstać z mokrej podłogi. Przytuliłam się do niego.
Jedyna rzecz która jest mi tu znajoma to on i jego wspaniały zapach śmierci i
mroku.
Mrok!
To jest to! Miałam ochotę przybić sobie piątkę w myślach.
Mrok,
w nim żyją różne zwierzęta, które nic nie widzą tak jak my. Przecież wszystko
co jest, albo żyje w mroku podlega władzy mojej matki. Nietoperze! One nie
widzą w ciemności, posługują się echolokacją, by odnajdować się w terenie.
Dobra
jestem. Wytężyłam swój zmysł słuchu. Nie jestem może w tym najlepsza, bo
dopiero oswajam się z dziedzictwem swojej matki, ale dzięki słuchowi
zlokalizowałam dwie osoby dwa korytarze przed nami.
Zaraz,
zaraz. Korytarze? O mój boże, to jest labirynt. Jakim cudem mamy wydostać się
całkowicie ślepi labiryntu?
-Emm.
Mam dla was dobrą i złą wiadomość od której mam zacząć? – zapytałam.
-Dobra-
odpowiedzieli jednym głosem Leo i Nico.
-Wiem
gdzie jest Percy i Adam – powiedziałam.
-A
ta zła wiadomość?
-Znajdujemy
się w labiryncie.
-Blue
powiedz, że zaraziłaś się debilizmem od Valdeza i to jest tylko głupi żart. –
jęknął Nico.
-Sam
jesteś debilem di Angelo! – wydarł się na niego Leon.
Zaraz
po wybuchu tego idioty usłyszeliśmy donośny ryk, który odbijał się echem po
korytarzu.
-Czy
Izyda robi z nas sobie jaja? Utknęliśmy w labiryncie Dedala z Minotaurem i bez
nici by się stąd w jakikolwiek sposób wydostać. – jęknął Leon.
-Wynośmy
się z tond. – powiedziałam i złapałam obydwu za ręce by mi się nie pogubili, a
co gorsza nie zostali zjedzeni przez potwora z legend.
Szliśmy
tak dobre dwadzieścia, może trzydzieści minut prowadzeni przez mój słuch, który
o dziwo zawiódł tylko raz, gdy weszłam w ścianę. Ale przysięgam na bogów, że
jak sprawdzałam wcześniej nie było jej tam.
Słyszałam,
że labirynt od czasu śmierci Dedala podczas bitwy o Labirynt on się rozpadł,
lecz jakaś jego część musiała się zachować. Mitologiczne przedmioty jak i
bohaterowie nie giną na zawsze. Często wracają, ale nigdy nie w tej samej postaci,
co wcześniej. Gdy umrą, lub przestaną istnieć wymazują się z historycznych
ksiąg i ludzkiej pamięci, aż nie zostaje po nich śladu. Jednak po dłuższym
okresie wszyscy wracają i znów historia zatacza koło. Weźmy na ten przykład
epoki. Najpierw była Starożytność wiara w bogów greckich, Rzymskich i
egipskich. Następnie było średniowiecze, gdzie zapomniano o naszej kulturze, po
tym nastał jednak Renesans gdzie znów wrócono do naszej tradycji. Historia
zawsze się powtórzy. Może to być dłuższy, lub krótszy okres czasu, jednak ona
zawsze zatoczy koło.
Usłyszałam
ryk minotaura. Był blisko, bardzo blisko. Jednak moje zmysły nie potrafiły go
odnaleźć. Percy i Adam też znikli mi z pola widzenia.
Słyszę!
Jednak nie są to dobre dźwięki. Odgłosy walki dobiegały z za sąsiedniego
korytarza, jednak słyszałam je jakby były oddalone o co najmniej dziesięć
krętych, okutych kamieniem dróg. Przyspieszyłam kroku idąc za odgłosami walki.
-Przygotujcie
miecze. – powiedziałam do swoich towarzyszy i sama zamieniłam pierścień na łuk.
Jak dobrze, że nie potrzebne mi są do niego strzały. Wystarczy tylko, że o nich
pomyślę i są.
Napięłam
cięciwę i wybiegłam z za zakrętu, lecz moje stopy ugrzęzły w czymś lepkim i nie
mogłam się ruszyć. Ukucnęłam i wzięłam tego trochę na palce.
Smoła.
Ogień. Myśl!
-Leon
podpal tą smołę! – krzyknęłam do chłopaka, który tak samo jak ja siedział po
kostki w tej lepkiej mazi. Miejmy nadzieję, że to nie jest sama smoła, lecz
mieszanina z siarką, która się zapali.
-Jaką
smołę? – zapytał. Jakiś on głupi.
-Tej
co na niej stoisz idioto. – powiedziałam.
-Ale
ja się tez podpalę!
-Valdez
naprawdę jesteś takim debilem czy tylko udajesz? – zapytał Nico wiedząc o co mi
chodzi – Stary jesteś ognioodporny.
Usłyszałam
jak odgłosy walki zbliżają się do nas. Percy i Adam walczyli zaciekle z
minotaurem, ale przez brak wzroku przegrywają tą walkę.
-Rusz
się! – wrzasnęłam i z powrotem napięłam łuk maczając strzałę w mazi. Poczułam
nagle ciepło. Wiedziałam, że to Leon wziął się do roboty.
Przystawiłam
koniuszek strzały do ognia. Natychmiast umazana w smole część zajęła się
cieplutkim ogniem.
Odgłosy
walki są coraz bliżej. Nie widzę, nie słyszę lecz czuję. Ktoś krzyknął. Chyba
moje imię. Tak Nico ponaglał mnie bym wystrzeliła w potwora. On też to czuje.
Minotaur już tu jest. Pcha moich przyjaciół w stronę ściany ognia, która
wytworzył Leon. Czuję przyjemny zapach soli. To Percy próbuje zmyć Minotaura.
Kolejny krzyk mojego imienia, tym razem Leon krzyczy.
Nie
to jeszcze nie ten moment.
Jestem
tylko ja, łuk i moja strzała, która potrzebuje odpowiedniego momentu by zostać
wystrzelona.
Kolejny
krzyk, ale tym razem to Percy krzyczy z bólu. Czuję woń krwi. Minotaur trafił
go kopytem w ramię. Słodki zapach krwi wznosił się po pomieszczeniu.
Jeszcze
chwilę, potwór jest blisko, jednak jeszcze nie wystarczająco blisko by strzała
przebiła go na wylot. Czuję zapach ziemi. To Nico włączył się do walki ze
swoimi mocami. Chciał rozbić kamienie i utworzyć wyrwę, ale nie udało mu się.
Usłyszałam szczęk żelaza. Wyją miecz.
Minotaur
jest blisko. Zaryczał. Odsłonił miejsce gdzie znajduje się serce. To jest ten
moment. Odetchnęłam głośno i wypuściłam strzałę. Słyszałam jej świst w
powietrzu i moment gdy przechodzi przez serce Minotaura.
Krzyk.
Moje imię, kolejny krzyk i opadłam bezwładnie na podłogę. Widziałam
podbiegającego do mnie Nica. Odzyskałam wzrok, widzę go. Jego usta się
poruszają. Mówi coś do mnie, ale ja nie słyszę. Jestem zmęczona. Chce spać. Tak
bardzo chce mi się spać. Czy to…? Tak widzę jego piękne brązowe tęczówki.
Boże
widzę kolory. To znaczy tylko jedno. Tartrar nie żyje, wrócił mi wzrok.
Jestem
tak bardzo zmęczona. Zamykam oczy. Zasypiam.
*Olimp*
Trwało
zebranie. Każdy coś wykrzykiwał. Było tak bardzo głośno. On jedynie siedział i
przypatrywał się z boku temu całemu zamieszaniu. Posejdon jako jedyny z bogów
nie ufał Chaosowi. Ufał bogu, który przed chwilą odszedł z tego świata. Zeus,
jego brat tak jak on siedział w ciszy wpatrując się w całe to zamieszanie
wywołane niespodziewanym zgonem boga podziemi.
Bogowie
radowali się, że nie ma już zagrożenia. Ich wróg został pokonany, jednak ci
głupcy nie przewidują tego iż może być to tylko początek. Jeden wielki krok
Chaosa do zawładnięcia światem. Głupcy radują się tym, że ich największy wróg
zwyciężył. Gdyby oni wiedzieli to co on nie cieszyli się by tak pochopnie.
Wojna dopiero się zaczyna. Przyroda buntuje się przeciwko nim, ale oni
zaślepieni własną pychą nie widzą tego co Posejdon.
Chaos
ma nad nimi przewagę, ale gdy tylko porusza ten temat Zeus zaraz odbiera mu
głos w naradach. Gdy chce pomóc zostaje odtrącony. Gdy mówi nikt go nie słucha.
Ostatnią deską ratunku są herosi. Tylko oni mogą zapobiec rozpadowi ich
cywilizacji. Muszą jednak odnaleźć w sobie nadzieję i wolę walki. Muszą zdobyć
nowych sprzymierzeńców, którzy mieszkają nie daleko nas.
Muszą
uwierzyć w bogów innych od tych których znają. Jedyną deską ratunku są tu dwa
inne obozy. Akademia na Brooklynie i obóz którego nikt żywy nie może odnaleźć.
Potrzebne tu jest większe wsparcie, niż tylko herosi z obozu Pół-Krwi i
Jupiter. Potrzebujemy magów i wojsk Odyna, ponieważ słońce zostanie pochłonięte
przez nadchodzący ragnarok.
-----------------------------------------------------------
Witam. Piszę ten rozdział od 3 godzin. (był napisany w piatek około 23:00)
Wiem miał być w zeszłym tygodniu, ale miałam wystawianie ocen i poprawki na które trzeba było się uczyć.
Przepraszam was.
Muszę wam powiedzieć, że ten rozdział tez ledwo wyszedł na światło dzienne, ponieważ wczoraj wracając ze szkoły było bardzo ślisko i wywinęłam orła na lodzie, co skutkowało tym, że mam poobijana ręke, która mnie strasznie boli. Jednak spięłam się i napisałam dla was rozdział.
Okej mam do was kilka pytań, w zasadzie to jedno. Bo w wakacje chciała bym zacząć pisać nowe FF (ale nie wiem czy to się uda)
1) Lubicę Jacka Frosta z bajki Dream Worksa"Strażnicy marzeń"?
Pisałam to FF w zeszłym roku, pod koniec czerwca i właśnie tydzień temu odkopałam z nim zeszyt i muszę powiedziec, że gdy wprowadzi się kilka poprawek jest snośne, alenie wiem czy ktokolwiek będzie to czytał. Jak na razie chcę dokończyć Pamiętnik i CHBS. Apotem zobaczymy co dalej. Może wrócę do FF o Darach Anioła, bo mam pewną koncepcję na dalsze rozdziały, ale jeszcze nic nie wiem.
Mam nadzieję, że po mimo tak dużego zaniedbania tego bloga, ktoś jeszcze go czyta i dostanę chociaż jeden komentarz.
P.S Pisałam ten komentarz tak samo jak i rozdział wczoraj w nocy i nie odpowiadam za te głupoty które tam są wypisane (chodzi mi głuwie o składnie i zjedzone litery)
Zapraszam do komentowania i miłego dnia.
+ w poniedziałek kolejny rozdział Pamiętnika :)
-----------------------------------------------------------
Witam. Piszę ten rozdział od 3 godzin. (był napisany w piatek około 23:00)
Wiem miał być w zeszłym tygodniu, ale miałam wystawianie ocen i poprawki na które trzeba było się uczyć.
Przepraszam was.
Muszę wam powiedzieć, że ten rozdział tez ledwo wyszedł na światło dzienne, ponieważ wczoraj wracając ze szkoły było bardzo ślisko i wywinęłam orła na lodzie, co skutkowało tym, że mam poobijana ręke, która mnie strasznie boli. Jednak spięłam się i napisałam dla was rozdział.
Okej mam do was kilka pytań, w zasadzie to jedno. Bo w wakacje chciała bym zacząć pisać nowe FF (ale nie wiem czy to się uda)
1) Lubicę Jacka Frosta z bajki Dream Worksa"Strażnicy marzeń"?
Pisałam to FF w zeszłym roku, pod koniec czerwca i właśnie tydzień temu odkopałam z nim zeszyt i muszę powiedziec, że gdy wprowadzi się kilka poprawek jest snośne, alenie wiem czy ktokolwiek będzie to czytał. Jak na razie chcę dokończyć Pamiętnik i CHBS. Apotem zobaczymy co dalej. Może wrócę do FF o Darach Anioła, bo mam pewną koncepcję na dalsze rozdziały, ale jeszcze nic nie wiem.
Mam nadzieję, że po mimo tak dużego zaniedbania tego bloga, ktoś jeszcze go czyta i dostanę chociaż jeden komentarz.
P.S Pisałam ten komentarz tak samo jak i rozdział wczoraj w nocy i nie odpowiadam za te głupoty które tam są wypisane (chodzi mi głuwie o składnie i zjedzone litery)
Zapraszam do komentowania i miłego dnia.
+ w poniedziałek kolejny rozdział Pamiętnika :)
Napawdę podoba mi się twój styl pisania i pomysły. Nie mogę jednak znieść twojej wersji Valdeza, po prostu nie mogę. Jest tak okropny, tak daleki od swojego książkowego wydania, że aż mi się robi smutno.
OdpowiedzUsuńRozdział fajny. Ale czemu Tartar musiał umrzeć akurat teraz. Chciałam jeszcze poczytać jego teorie itp.
OdpowiedzUsuńA jeśli choci o FF z Jack'iem Rostem to prosze Cie bardzo bo myślę że to ciekawy pomysł. Tylko pytanie czy to będzie połączone z Percy'm itp. czy w ogóle inne. Darów Anioła nie lubie, ale pewnie bym przeczytała bo bardzao lubie twój sposób pisania. Powodzenia w szkole i niech ręka nie przeszkadza ci bardzo.
Dary Anioła! Tak, jestem za bo kocham te książkę! Tego drugiego nie znam, więc raczej nie czytałabym Rozdział super, będzie Magnus i Carter? Łał, dużo się dzieje. Niestety Tartar, umarł 😞 wiesz kibicowałam mu, bo szczerze to nie przepadam w twoim ff za Nico. Jest zbyt szczery, i otwarty... Wiesz ja go lubię jako biedny-niezrozumiały-emo-homoseksualista-który-jest-mroczny-i-kocha-Willa. No i nie wybaczę ci rozdzielenia Annabeth i Percyego. Jak mogłaś! Jesteś okropna! Ale i tak pisz, dalej bo chce wiedzieć co będzie dalej 👌
OdpowiedzUsuń